Piotr Jendroszczyk z Berlina
Niemieccy Zieloni mają do rozwiązania problem, o którym jeszcze niedawno nie marzyli. Muszą znaleźć lidera, który będzie twarzą partii i za dwa lata stanie do wyborów parlamentarnych w roli kandydata na szefa rządu federalnego. Tego wymaga się od drugiej siły politycznej w kraju.
Pozycję Zielonych, plasujących się za partiami chadecji CDU/CSU, potwierdzają coraz częściej wyniki sondaży. Ostatnio instytutu Emnid uchodzącego za solidny i wiarygodny. Wynika z nich, że Zieloni (24 proc.) mają wprawdzie nieznaczną przewagę nad SPD (23 proc.), ale bywało już tak i przed katastrofą w Fukushimie, co świadczy o tym, że wyborcy nie postrzegają Zielonych wyłącznie przez pryzmat ich programu energetycznego.
Joschka Fischer nie wróci
Jako że Zieloni oraz SPD są sobie ideologicznie i programowo bliscy, mogliby z powodzeniem utworzyć koalicję rządową. Tak zresztą dzieje się obecnie w Badenii-Wirtembergii, gdzie po niedawnych wyborach premierem landu będzie wkrótce lider Zielonych. Po raz pierwszy w historii.
Dlaczego nie mogłoby się tak zdarzyć na szczeblu federacji?