Do połączonych izb Kongresu Barack Obama zacznie przemawiać o godzinie 19 czasu waszyngtońskiego (1 w nocy czasu warszawskiego).
Według nieoficjalnych informacji ma przedstawić wart 300 miliardów dolarów program stymulowania gospodarki i tworzenia nowych miejsc pracy. Znajdą się w nim propozycje nowych ulg podatkowych, wprowadzenia programu szkoleń dla bezrobotnych i wielkich inwestycji w infrastrukturę.
Show przed meczem
Na wygłoszenie całego orędzia Obama ma jednak maksymalnie 30 minut. Takie ograniczenie nie wynika bynajmniej z żadnego politycznego regulaminu. O 19.30 rozpoczyna się jednak pierwszy powakacyjny mecz ligi futbolu amerykańskiego NFL. A w rywalizacji Packers kontra Saints żadne polityczne wynurzenia nie mają większych szans.
Doświadczeni polityczni reporterzy żartują już sobie nawet, że orędzie prezydenta może być po prostu rozgrzewającym kibiców przedstawieniem. Samemu Obamie wcale nie jest jednak do śmiechu. – Z zapowiedzi prezydenta i jego sztabu wynika, że ma to być bardzo ważne przemówienie. Barack Obama może je wykorzystać, aby pokazać, że potrafi przewodzić krajowi i że jest otwarty na nowe pomysły. Jeśli jednak nie sprosta wymaganiom, które sam wyznaczył, to jego wystąpienie będzie miało długoterminowe konsekwencje. Może poważnie zmniejszyć jego szanse na reelekcję – tłumaczy „Rz" Dan Holler z waszyngtońskiej Fundacji Heritage.
Również wpływowy portal Politico zauważył, że dzisiejsze przemówienie może być ostatnią szansą Obamy na odzyskanie przewagi nad republikanami. Utracił ją w listopadzie po przegranych przez demokratów wyborach i nadal nie może się pozbierać. Widać to choćby na przykładzie orędzia. Prezydent chciał się pojawić w Kongresie już w środę, ale nie zgodzili się na to rządzący w Izbie Reprezentantów republikanie. Teoretycznie z przyczyn formalnych, a praktycznie dlatego, że na środę już wcześniej zaplanowana była ważna debata prawicowych kandydatów na prezydenta. Fakt, że prezydent znowu ustąpił, oburzył wielu demokratów.