Piotr Skwieciński z Moskwy
– Karol Wojtyła, papież Jan Paweł II, powiedział kiedyś do Polaków: „Nie lękajcie się!" – mówił wczoraj na antyputinowskiej demonstracji dziennikarz Siergiej Parchomienko.
Na Nowym Arbacie, centralnej ulicy stolicy Rosji, zbudowanej w latach breżniewowskich na miejscu wyburzonych kwartałów starej, zabytkowej Moskwy, na wezwanie opozycji stawiło się według policji 10 tys., a według organizatorów – 25 tys. osób. Organizatorzy oczekiwali większej frekwencji – uzyskali zgodę na demonstrację 50 tys. osób. Dogadali się z władzami miasta, że jeśli zajdzie potrzeba, policja zamknie ruch na jezdni, by mogli ją zapełnić ludzie. Wystarczyły jednak szerokie trotuary i parkingi. Dziennikarze różnili się w szacunkach, czy manifestantów było mniej czy tyle samo co w powyborczy poniedziałek, 5 marca, na placu Puszkina.
Nawiązując do tej rozbitej przez policję demonstracji, jeden z przywódców opozycji, lewicowiec Siergiej Udalcow, wezwał, by przychodzić na ten plac „najpierw raz na tydzień, potem jak się zrobi cieplej – częściej, w końcu codziennie, a 1 maja, w przeddzień inauguracji Samozwańca, wyjść na ulice Moskwy w milionowym marszu". – Od 4 marca na Kremlu siedzi Samozwaniec, a z historii dobrze wiemy, że to jest bardzo niebezpieczne dla Rosji. Dlatego Samozwańca trzeba z Kremla wyrzucić! – mówił Udalcow.
Po wiecu Udalcow poprowadził około 200-osobową grupę młodzieży w stronę placu Puszkina. Policja zablokowała marsz i zatrzymała Udalcowa w trakcie zaimprowizowanego wiecu na placu Arbackim. Po kilku godzinach został zwolniony, ma stawić się w sądzie, gdzie zapewne otrzyma 15 dni aresztu – karę, jaką władze zwyczajowo stosują wobec opozycjonistów. Występujący na wiecu uczestnicy akcji nadzorowania wyborów relacjonowali fałszerstwa, których byli świadkami. Opowiadali o jeżdżących od komisji do komisji przekupionych wyborcach oddających głos w każdym obwodzie. O miejscach, w których z lokali wyborczych wyrzucano nie tylko społecznych obserwatorów, ale i deputowanych do Dumy.