– Jeśli nie dojdzie do jakichś wpadek, jak z ustawą o IPN, a także jeśli nie nastąpią jakieś nadzwyczajne wydarzenia na świecie, prezydent Trump powinien przyjechać do Warszawy na 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Oczywiście jeżeli do tego czasu umowa o wzmocnieniu sił wojskowych zostanie uzgodniona – mówią „Rzeczpospolitej" źródła amerykańskie.
Dla Donalda Trumpa trudno o lepszą oprawę ogłoszenia decyzji o nowej roli sił zbrojnych USA nad Wisłą niż obchody z potwierdzonym już udziałem prezydenta Niemiec, ale zapewne też kilkudziesięciu przywódców państw UE, NATO i Partnerstwa Wschodniego. Byłby to jasny sygnał, że choć w przeszłości Polska nie mogła liczyć na europejskich sojuszników, to dziś nie zawiedzie się na Ameryce. Przesłanie tym bardziej czytelne, że na warszawskie uroczystości nie został zaproszony Władimir Putin.