Od okupacji Węgier przez Niemcy w marcu 1944 r. w ciągu zaledwie siedmiu tygodni eksterminowano niemal pół miliona węgierskich Żydów. W lipcu 1944 r. rząd w Sztokholmie oddelegował młodego dyplomatę do Budapesztu z zadaniem ratowania ćwierć miliona pozostałych przy życiu Żydów. Akcję finansowali Amerykanie. Wallenberg blisko 10 tysiącom osób wystawił szwedz- kie paszporty. Żydów umieszczał w domach objętych immunitetem. Około 300 – 400 osób uczynił pracownikami placówki dyplomatycznej.
W swojej książce Jangfeldt stwierdza, że równie istotne jak akcja ratunkowa było zbudowanie przez Wallenberga ochronnej sieci kontaktowej dla Żydów, zorganizowanie opieki lekarskiej i dystrybucji żywności. Zadbał też o stworzenie dla Żydów domu dziecka i domu opieki dla starców.
Fakt, że Wallenberg udając się do Rosjan, miał przy sobie znaczne sumy pieniędzy i dużą ilość kosztowności, potwierdza wiele osób. Reprezentant spółki zapałczanej wspominał, że Wallenberg wybrał się do Pesztu z teczką zawierającą „znaczną sumę dolarów i dużą ilość biżuterii". Fakt, że dyplomata miał przy sobie złote precjoza, pliki pengö (ówczesna waluta węgierska) oraz dużą ilość obcych walut potwierdzili ochroniarz Wallenberga Lajos Bajusz, a także jego kierowca Vilmos Langfelder.
Jesienią 1944 r. Sowieci już rozpoczęli zimną wojnę. Na Wallenberga, który otrzymywał pieniądze z USA na prowadzenie swojej działalności i miał kontakty w SS, padł cień podejrzenia. – Fakt, że złoto znikło, gdy aresztowano sekretarza szwedzkiego przedstawicielstwa, stanowił też powód do zaginięcia jego samego – ocenia szwedzki znawca służb wywiadowczych prof. Wilhelm Agrell. Jego zdaniem złoto skonfiskował sowiecki aparat bezpieczeństwa.
Dla sztokholmskiego MSZ ujawnienie informacji o złocie Wallenberga stało się „żenujące". W opinii eksperta od służb wywiadowczych jest niewiele dokumentów potwierdzających istnienie precjozów. Służby wywiadowcze unikają bowiem pozostawiania informacji delikatnej natury na papierze. Bengt Jangfeldt wysuwa tezę, że niepotwierdzone informacje na temat złota Wallenberga spowodowały pasywność sztokholmskiego MSZ wobec losów swojego rodaka w pierwszych latach po jego uprowadzeniu. Według Jangfeldta traktowano go jak outsidera, ponieważ Wallenberg nie był typowym dyplomatą, lecz biznesmenem i nie miano do niego pełnego zaufania. Sprawą dyplomaty MSZ zajęło się na poważnie dopiero w 1951 r.
– To wstyd – ocenia Jangfeldt. – Kiedy poszukiwania wreszcie rozpoczęto, poruszanie kwestii złota i kosztowności nie leżało już w interesie Szwecji. Obawa przed ujawnieniem „żenujących informacji" zdominowała postawę władz. Zdaniem prof. Agrella tłumaczyłoby to bierność szwedzkiego MSZ, które w latach 1945 – 1949 uczyniło niewiele, by wyjaśnić losy bohaterskiego dyplomaty. Pozostawiony własnemu losowi najprawdopodobniej zmarł on w sowieckim więzieniu w lipcu 1947 r.