705 lat temu, 13 października 1307 roku, z rozkazu króla Francji Filipa IV Pięknego i papieża Klemensa V zajęto cały majątek zakonu templariuszy oraz aresztowano większość rycerzy zakonnych. Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Przejęli od muzułmanów sztukę bankowości i organizowali bardzo profesjonalne pielgrzymki. Wprowadzili weksle na złoto, by wyeliminować ryzyko napadów rabunkowych - pieniądze od pielgrzymów pobierali w Europie, a za okazaniem weksli wypłacali ich równowartość w Ziemi Świętej, pobierając odpowiednią prowizję. Jednak najważniejsze było, że podróż trwała kilka miesięcy, przez które zakonnicy mogli efektywnie pomnażać powierzone im złoto.
Z templariuszami postanowił w końcu rozprawić się francuski król Filip IV, który nie dość, że obawiał się ich potęgi, to jeszcze sam miał u nich olbrzymie długi. Postanowił więc w 1307 r. aresztować władze zakonne, przejąć ich skarb i uwolnić się od zobowiązań. Dokładnie 700 lat temu papież Klemens V, mający wówczas bardzo słabą pozycję, uległ naciskom Francji i oficjalnie rozwiązał zakon. Wielu templariuszy spalono na stosie po sfingowanym procesie o herezję, jednak zdążyli oni rzucić klątwy na króla i papieża, którzy niedługo zginęli w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach.
Legendy o ukrytym gdzieś skarbie templariuszy biorą się stąd, że Filip IV, plądrując siedzibę zakonu, podobno zastał w niej już pusty skarbiec. Templariusze uprzedzili króla i ukryli skarb poza granicami Francji.
Jako możliwe miejsce ukrycia olbrzymich kosztowności wskazuje się dziś różne klasztory, jednak według dr Zbigniewa Piłata najbardziej rozsądną opcją byłoby przewiezieni skarbu do Polski, do komandorii w Chwarszczanach. - Na tych terenach nie doszło do żadnych aresztowań templariuszy, czego zakonnicy mogli być wręcz pewni. A fasada kaplicy komandorii była zbudowana według ówczesnych wyobrażeń o Świątyni Jerozolimskiej - zauważa historyk z KUL.