- Aborcja to dziś naruszenie praw człowieka. Nową normą jest obrona życia - mówiła organizatorka Jeanne Monahan.
Marsz przeszedł pod siedziba Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, gdzie czterdzieści lat temu wyrok w sprawie Roe vs. Wade ustanowił aborcyjną politykę USA. Wydając wyrok, Sąd Najwyższy uznał aborcję za "fundamentalne prawo konstytucyjne" każdej kobiety, co w praktyce oznacza zaakceptowanie stosowania aborcji na życzenie.
Akcja odbywa się co roku od 1974, kiedy to po raz pierwszy odbył się "Marsz dla życia". Czterdzieści lat temu, przed Kapitolem zebrało się 20 tysięcy ludzi, w tym roku szacunkowo mówi się o pół milionie uczestników. Protestujący idąc pod hasłem "40 = 55M", chcąc uświadomić społeczeństwu amerykańskiemu skalę zjawiska.
Marsz zazwyczaj odbywający się 22 stycznia, został wyjątkowo przesunięty ze względu na zaprzysiężenie prezydenta Baracka Obamy. Wybrany po raz drugi Obama, jest zwolennikiem prawa kobiet do aborcji oraz za swobodnym dostępem do antykoncepcji.
"Marsz dla Życia" przeszedł ulicami Waszyngtonu