Korespondencja z USA
Dwie eksplozje nastąpiły w kilkusekundowym odstępie czasu i w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów jedna od drugiej o 14.45 czasu miejscowego (20.45 czasu warszawskiego), w chwili gdy linię mety przekraczały dziesiątki uczestników maratonu.
„Usłyszeliśmy dwa głośne wybuchy i zobaczyliśmy dym w pobliżu biblioteki – mówił Will Rittner, jeden ze świadków zdarzenia – niemal wszyscy, którzy byli w pobliżu, upadli na ziemię". Niektóre obrażenia były bardzo poważne. „Koło mnie upadła urwana noga – relacjonował reporterowi „Boston Herald" świadek, który przedstawił się jako John Ross. – Oddałem mój pasek, aby zatamować krwotok" – dodał.
Policja nie potwierdza związku między wybuchami na trasie maratonu a pożarem jaki wybuchł w bibliotece prezydenta Johna F. Kennedy'ego w Bostonie, ok. 5 km od mety maratonu. Wcześniej podawano, że tam też doszło do wybuchu.
Akt terroru - niewykluczony
Wybuchy zarejestrowały liczne kamery stacji telewizyjnych transmitujących przebieg imprezy. Na jednym z ujęć pokazanych przez lokalną WBZ TV można było zobaczyć kulę ognia pod budynkiem znajdującym się zaledwie kilkadziesiąt metrów od linii mety. Kamery ustawione na końcu trasy maratonu pokazały także, że zaledwie w kilka sekund po pierwszym szoku obecni na miejscu policjanci, strażacy oraz służby porządkowe zaczęli pomagać poszkodowanym.