Zieloni odpierają zarzut, że wspierali pedofilów

Zarzuty pod adresem Daniela Cohn-Bendita naprowadziły na ślad bliskich związków Zielonych z środowiskiem niemieckich pedofilów.

Publikacja: 17.05.2013 01:39

Daniel Cohn-Bendit musi się tłumaczyć z wypowiedzi o podrywających go przedszkolakach.

Daniel Cohn-Bendit musi się tłumaczyć z wypowiedzi o podrywających go przedszkolakach.

Foto: AFP

Niemieccy Zieloni są produktem rewolucji obyczajowej końca lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z ich celów było wyzwolenie społeczeństwa z narzuconych przez tradycję i religię pęt w dziedzinie seksualności człowieka. To wiedzą wszyscy. Ale zapomnieniu uległy bliskie relacje Zielonych z początków ich aktywności politycznej z środowiskiem niemieckich pedofilów.

– Zieloni byli na płaszczyźnie federalnej jedyną nadzieją pedofilów. Tylko oni walczyli o prawa mniejszości seksualnych – wyznał właśnie na łamach „Spiegla" Kurt Hartmann. Był w latach 80. członkiem stowarzyszenia BAG SchwulP, finansowanego i kierowanego przez frakcję Zielonych w Bundestagu.  Skrót „BAG" w nazwie stowarzyszenia oznaczał „Bundesarbeitgemeinschaft", czyli federalna grupa robocza, słowo „Schwul" to po polsku homoseksualista, a „P" to pierwsza litera słowa „Päderast", co było odniesieniem do pedofilii homoseksualnej.

Stowarzyszenie to opowiadało się za zalegalizowaniem relacji seksualnych z dziećmi. Czyniło to otwarcie, domagając się wykreślenia z kodeksu karnego norm o karalności zachowań homoseksualnych,  jak i zniesienia penalizacji relacji pedofilskich. W homoseksualnym magazynie „Torso" z 1983 roku pojawiały się reklamy ugrupowania Zielonych z obietnicami starań o legalizację seksu z nieletnimi pod warunkiem, że nie wchodzi w grę przemoc czy też jakikolwiek stosunek zależności.

Stowarzyszenie BAG SchwulP umieszczało na oficjalnych pismach kierowanych do frakcji Zielonych w Bundestagu niebudzące żadnych wątpliwości logo. Był to wizerunek młodego chłopca z anielskimi skrzydłami i lekko zaznaczonym penisem.

– Wszystko to są sprawy znane, ale przed wrześniowymi wyborami nabierają politycznej atrakcyjności z wielu względów. Tak czy owak nie powinny wpłynąć na notowania tej partii – tłumaczy „Rz" prof. Eckhard Jesse, politolog.

Zieloni zastanawiają się obecnie, czy nie powołać specjalnej komisji do zbadania skandalicznych pomysłów z przeszłości. Debatę wywołały kontrowersje wokół osoby Daniela Cohn-Bendita, obecnego europarlamentarzysty i słynnej postaci Zielonych, a wcześniej rewolucjonisty pokolenia '68. Odpiera nieustannie zarzuty o pedofilię w czasach, gdy pracował w jednym z przedszkoli we Frankfurcie.

W swej książce z 1975 roku „Wielki bazar" sam pisał: „te pięcioletnie dziewczynki już wiedziały, jak mnie podrywać. Zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać". – To była prowokacja. Niesmaczna, głupia, ale wyłącznie prowokacja – tłumaczy Cohn-Bendit w wywiadach. Ostatnio dla „Spiegla". Wielu mu nie wierzy.

Tym bardziej że liberałowie z FDP dotarli ostatnio do pisma „Pflasterstrand", którym kierował kiedyś Cohn-Bendit. W jednym z numerów znajduje się następujący fragment tekstu: „W zeszłym roku uwiodła mnie sześciolatka. Było to jedno z najpiękniejszych i zapierających dech przeżyć, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem. Był to pierwszy raz, kiedy nie skończyłem zbyt wcześnie". Autor tego tekstu nie jest znany, co jednak nie przeszkadza sekretarzowi bawarskiej CSU w nazywaniu publicznie Cohn-Bendita „wstrętnym pedofilem".

Zieloni się zastanawiają, czy nie powołać specjalnej komisji, której zadaniem byłoby wyjaśnienie, jakie były właściwie związki tego ugrupowania ze środowiskiem pedofilów. Z nazwy stowarzyszenia BAG SchwulP zniknęła już dawno litera „P". Jego rzecznikiem jest znany parlamentarzysta Volker Beck, który zapewnia, że nigdy nie chodziło mu o nic więcej, jak o prawa dla homoseksualistów.

Niemieccy Zieloni są produktem rewolucji obyczajowej końca lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z ich celów było wyzwolenie społeczeństwa z narzuconych przez tradycję i religię pęt w dziedzinie seksualności człowieka. To wiedzą wszyscy. Ale zapomnieniu uległy bliskie relacje Zielonych z początków ich aktywności politycznej z środowiskiem niemieckich pedofilów.

– Zieloni byli na płaszczyźnie federalnej jedyną nadzieją pedofilów. Tylko oni walczyli o prawa mniejszości seksualnych – wyznał właśnie na łamach „Spiegla" Kurt Hartmann. Był w latach 80. członkiem stowarzyszenia BAG SchwulP, finansowanego i kierowanego przez frakcję Zielonych w Bundestagu.  Skrót „BAG" w nazwie stowarzyszenia oznaczał „Bundesarbeitgemeinschaft", czyli federalna grupa robocza, słowo „Schwul" to po polsku homoseksualista, a „P" to pierwsza litera słowa „Päderast", co było odniesieniem do pedofilii homoseksualnej.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021