61-letni Mick Dean pracował w Sky News od 15 lat, najpierw w Waszyngtonie potem w Jerozolimie. W Kairze relacjonował zamieszki wywołane likwidacją przez władze dwóch obozów islamistów. Wiadomo, że nikt inny z ekipy Brytyjczyka nie został ranny.
- Wszyscy w Sky News są zaskoczeni i zasmuceni śmiercią Micka - mówił John Ryley, szef stacji. "Nasze myśli i modlitwy pozostają z jego żoną i rodziną" - komentuje Ryley w oficjalnym oświadczeniu.
- Był najlepszym z operatorów, odważnym jak lew, ale o wielkim sercu - opisuje Deana szef działu zagranicznego stacji.
Stacja Sky News poinformowała, że Mick Dean został postrzelony w środę rano i zmarł pomimo udzielonej mu pomocy medycznej. Jak podaje serwis Mirror News według niepotwierdzonych informacji miał on zostać postrzelony przez wojskowego snajpera. Operator był żonaty, miał także dwóch synów.
Kondolencje rodzinie zmarłego przekazał premier David Cameron. "Moje myśli są z jego rodziną oraz z zespołem Sky News" napisał na Twitterze premier.