Nie idźcie na kompromisy z Janukowyczem – takie przesłanie do liderów opozycji wysłała niedawno ze swej celi Julia Tymoszenko. Zdaniem byłej premier powinni oni dążyć do całkowitego zwycięstwa.
Byłoby to także jej osobiste zwycięstwo nad Wiktorem Janukowyczem, gdyż mogłaby wtedy w glorii i chwale opuścić celę w charkowskim więzieniu.
Na to jednak nie wygląda. Nawet jeżeli uwolnienia Tymoszenko domagają się liderzy opozycji i jej wolność miałaby być jednym z warunków zawarcia ewentualnego porozumienia z obozem prezydenckim, to jednak w gruncie rzeczy nikomu nie zależy, by mogła cieszyć się wolnością.
– Pozostanie w więzieniu tak długo, jak Janukowycz będzie prezydentem – przekonuje „Rz" Adam Eberhardt, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
Charyzmatyczna i zdecydowana na kontynuację kariery politycznej Julia Tymoszenko byłaby groźnym kandydatem w wyborach prezydenckich. Z ostatnich badań przeprowadzonych wspólnie przez ukraińskie instytuty Socis oraz Rating wynika, że w drugiej turze mogłaby uzyskać 55 proc. poparcia i pokonać Janukowycza (44 proc.). Nadal cieszy się w społeczeństwie popularnością. Jest żywym symbolem zwycięstwa pierwszego Majdanu, czyli pomarańczowej rewolucji sprzed niemal dziesięciu lat.