Gregor Gysi szef frakcji postkomunistycznej partii Lewica ,pełniący funkcję przywódcy opozycji w Bundestagu nie ma wątpliwości ,że z Rosją należy negocjować a nie stale grozić sankcjami. Swe poglądy miał okazję przekazać osobiście w Moskwie przewodniczącemu Dumy Państwowej Siergiejowi Naryszkinowi oraz wiceszefowi Rady Federacji Iliasowi Umachanowi.
Jest kolejnym, po Marine Le Pen, szefowej francuskiego Frontu Narodowego, szczególnie pożądanym gościem z Zachodu w Moskwie. Podobnie jak pani Le Pen nie ma żadnych obiekcji aby prowadzić rozmowy z Naryszkinem objętym sankcjami USA jak i UE który z tej racji nie ma prawa wstępu na obszar Unii.
Gysi łamie obowiązującą nie tylko w Niemczech zasadę,że opozycja nie dyskredytuje za granicą polityki rządu w sprawach międzynarodowych. Zdając sobie sprawę z tego rodzaju zarzutów lider postkomunistów podkreślił w rozmowach ze swoimi gospodarzami w Moskwie ,że aneksja Krymu jest sprzeczna z prawem międzynarodowym. Naryszkin przypomniał mu ,że Rosja wsparła zjednoczenie Niemiec mimo , iż w obecnych wschodnich landach RFN nie odbyło się żadne referendum zjednoczeniowe. - Wie pan,że w czasie wojny prawda umiera jako pierwsza - miał odpowiedzieć Umachanow , jak twierdzi " Spiegel -Online".
Gregor Gysi ,były agent Stasi, służb bezpieczeństwa nieistniejącej już NRD, nawoływał na niedawnym zjeździe ugrupowania Lewica do realizacji nowej "polityki wschodniej w duchu Willego Brandta". Miałaby polegać na intensyfikacji programów wymiany młodzieżowej, zwiększenia współpracy gospodarczej i umocnienia OBWE. Kryzys ukraiński należy rozwiązać obniżając napięcie przy stole rokowań. Oczywiście bez sankcji.