Korespondencja z Rzymu
Gdy w zeszłym tygodniu rodzice przyszli po dzieci do publicznego żłobka „Zaczarowany zamek" w rzymskiej dzielnicy Bufalotta, powitała ich wystawa ilustrowanych książeczek zalecanych do czytania dzieciom. Ich szczególną uwagę zwróciła książeczka „Historyjka pewnej rodziny" z dwoma paniami i czwórką dzieci na okładce. W środku znaleźli ilustrowaną opowieść: „Meri i Franci to dwie kobiety. Bardzo się kochały i chciały mieć dzieci. (...) W Holandii jest klinika, w której uprzejmi panowie przekazują w darze swoją spermę dla tych, którzy jej nie mają. Franci wzięła tę spermę i włożyła do brzuszka Meri. Dzięki temu w brzuszku zaczęła rosnąć Margherita. Dziś ma dwa lata i dwie mamy".
Na wystawie były i inne książeczki. Na przykład „Dlaczego masz dwóch tatusiów?" albo „Sekrety tatusia" – tłumacząca maluchom, że tatuś może mieć narzeczonego. Natomiast broszurka zatytułowana „Piękne kaczątko" jest historią Elmara, chłopca, który odkrył, że tak naprawdę, w głębi duszy, czuje się dziewczynką. I kiedy to zrozumiał, poczuł się dumny i doznał wspaniałego przemienienia, jak brzydkie kaczątko w bajce Andersena.
Rodzice zaczęli protestować, tłumacząc dyrektorce żłobka, że nie życzą sobie, by ich dzieci w tak młodym wieku poddawane były edukacji seksualnej bez ich wiedzy, a szczególnie tak nieznośnie podlanej sosem gender. Padły pytania, dlaczego na wystawie nie było ani jednej książeczki o tradycyjnej rodzinie, z mamą i tatą, i dlaczego w żłobku mącą dzieciom w głowie? Okazało się, że pani dyrektor i opiekunki w ten właśnie sposób zinterpretowały wydany przez wydział edukacji władz Rzymu okólnik z listopada 2013 r., w którym czytamy m.in.: „Aby walczyć z homofobią, mordowaniem, biciem i prześladowaniem kobiet przez mężczyzn, w procesie edukacji dzieci w wieku do sześciu lat należy zdecydowanie zwalczać nierówność płci i tradycyjny podział na role społeczne". Kuriozalna edukacja seksualno-społeczna w żłobku być może jest owocem tego, że od roku formacją opiekunów w żłobkach i przedszkolach publicznych zajmuje się stowarzyszenie Scosse, skupiające superpostępowców i mniejszości seksualne.
O sprawie stało się głośno dzięki Komitetowi Artykułu 26, do którego zwrócili się z prośbą o pomoc oburzeni rodzice. To stowarzyszenie skupiające rodziców i nauczycieli nawiązujące nazwą do art. 26 powszechnej deklaracji praw człowieka, który w § 3 mówi o prawie pierwszeństwa rodziców w wyborze nauczania ich dzieci. Członkowie walczą z wszelkimi próbami indoktrynacji i ideologizowania w procesie nauczania. Komitet powstał z myślą o edukacji w szkołach i nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że kiedykolwiek przyjdzie mu interweniować w sprawie indoktrynowania dzieci i ich rodziców w żłobku.
Donoszący o skandalu dziennik „Libero" przypomina, że w Niemczech w mieście Eslohe rodzice zdecydowali się nie posyłać swojej córki na lekcje wychowania seksualnego w szkole podstawowej, bo uznali, że za wcześnie, by dziewczynka uczyła się o wszystkich praktykach i dewiacjach seksualnych. Wyrokiem sądu rodzice jako unikający obowiązku szkolnego skazani zostali na 40 dni więzienia. Ojciec już swoje odsiedział, a mama, jako że w ubiegłym roku była w ciąży, poszła za kratki 24 października.