Przyjęcie ustawy okazało się zaskoczeniem bowiem mimo od dawna toczącej się w mediach dyskusji na ten temat sprawa nie budziła większych emocji i żadne organizacje ani związki zawodowe nie wywierały nacisków na rząd. Z jednym wyjątkiem: o konieczności zakazu handlu w niedzielę mówili często politycy małej partii chadeckiej kalicjanta Fideszu – Chrzescijańsko-demokratycznej Partii Ludowej. Ale podczas głosowania nawet w tym ugrupowaniu znalazł się jeden poseł głosujący przeciw ustawie.
Mimo niewielkiego zainteresowania społecznego ugrupowania koalicji rządowej doprowadziły do przeprowadzenia procesu legislacyjnego w ciągu zaledwie kilku dni. Nowe zasady postrzegane są jako kolejny cios w duże sieci handlowe, które już wcześniej objęte zostały specjalnym podatkiem kryzysowym, a całkiem niedawno rząd zapowiedział nowe restrykcje wobec tych dużych firm handlowych, które prze dwa lata z rzędu wykazują straty operacyjne.
Zakazem handlu w niedzielę objęte zostaną automatycznie wszystkie sklepy o powierzchni handlowej powyżej 200 m kw. Przewidziane sa jednak wyjątki – np. dozwolony będzie handel w „złota niedzielę" przed Gwiazdką. Otwarte będą mogły być także małe sklepy spożywcze, apteki, kioski z tytoniem, stacje benzynowe i o0biekty turystyczne. Ministerstwo gospodarki poinformowało, że w związku z nowymi regulacjami nie spodziewa się zwolnień pracowników bowiem „w handlu i tak notowany jest niedobór siły roboczej".
Zaledwie dzień po głosowaniu w parlamencie firmy handlowe zaczęły się prześcigać w wymyślaniu sposobów na obejście ograniczeń. Tesco ogłosiło, że zamierza rozwinąć swoją sieć handlu internetowego, którego zakazy nie obejmują. Do podobnego rozwiązania skłania się Auchan. Z kolei Spar zamierza szybko zwiększyć ilość swoich małych sklepów działających na zasadzie franszyzy.