W komentarzu opublikowanym w weekend na Instagramie rosyjski rzecznik praw dziecka Paweł Astachow napisał, że "ciągłe i nadmierne używanie sformułowania >przemoc domowa< służy zastraszaniu i zombifikowaniu rodzin i rodziców".
Zdaniem znanego z konserwatywnych poglądów rzecznika "większość przemocy zdarza się w miejscach publicznych, a naszym obowiązkiem jest chronić rodzinę".
Rosja od dwóch lat nie publikuje danych o przemocy w rodzinie. W ub.r. rządowa "Rossijsakaja Gazieta" napisała, że każdego dnia ofiarami przemocy psychicznej lub fizycznej pada w Rosji 36 tys. kobiet.
Kilka dni temu rosyjskie media opisywały spotkanie Astachowa z szefem komisji Patriarchatu Rosji ds. rodziny i dizeci. Narzekał on, że często wyrażeniem "przemoc domowa" obejmuje się kary cielesne wymierzane dzieciom przez rodziców, a te nie powinny być potępiane.