Niemiecka gazeta „Frankfurter Allgemeine Zeitung" poinformowała, że dla dowództwa NATO w Brukseli i dowództwa rosyjskiej armii w Moskwie uruchomiona zostanie gorąca linia, dzięki której będzie można bezpośrednio weryfikować informacje o obecności wojsk drugiej strony.
Poprzednia gorąca linia pomiędzy Waszyngtonem a Moskwą założona po kryzysie kubańskim stała się symbolem czasów zimnej wojny.
Do obecnie uruchamianego kanału łączności dostęp z natowskiej strony będą mieli głównodowodzący wojskami sojuszu w Europie oraz przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO (składającego się z szefów sztabów generalnych państw członkowskich). Nie jest jasne, z kim będą rozmawiać po rosyjskiej stronie: prawdopodobnie będą to minister obrony i szef sztabu rosyjskiej armii.
Nie wiadomo również, kiedy zostanie uruchomiona gorąca linia – niemiecka gazeta twierdzi jednak, że Moskwie już przekazano kody dostępowe do urządzenia.
Zdaniem „FAZ" inicjatywa utworzenia takiego kanału łączności należała do niemieckiego ministra spraw zagranicznych Franka Waltera Steinmeiera, który już w grudniu ubiegłego roku przestrzegał, by najnowszy konflikt Rosji z Zachodem „nie wymknął się spod kontroli".
Z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainie NATO ograniczyło kontakty ze stroną rosyjską, zmniejszając m.in. liczbę dyplomatów z Moskwy, którzy mogą odwiedzać kwaterę główną sojuszu. Wcześniej jednak Rosja zawiesiła wykonywanie traktatu o ograniczeniu zbrojeń konwencjonalnych w Europie, który umożliwiał wymianę informacji o rozmieszczeniu i ruchach wojsk oraz o dużych manewrach.
Wraz ze zwiększeniem liczby żołnierzy państw sojuszniczych w państwach „wschodniej flanki" NATO zwiększyło się ryzyko przypadkowej konfrontacji z Rosjanami. Ci zaś zwiększyli liczbę ćwiczeń wojskowych oraz lotów bojowych w pobliżu granic państw członkowskich sojuszu.