Sygnałów porażki byłego gubernatora Florydy jest coraz więcej. Jeszcze w lipcu 13-14 proc. Amerykanów uważało, że to on powinien otrzymać nominację Republikanów w walce o prezydenturę w 2016 r. Dziś ten wskaźnik spadł do 8 proc., mniej, niż czterech innych republikańskich kandydatów.
Jeba Busha wyprzedza już nie tylko populista Donald Trump, ale także Marco Rubio, Ted Cruz i Ben Carson.
Sygnałem załamującej się kampanii są także relatywnie niewielkie środki, jakie są gotowi przekazać Bushowi jego poplecznicy. I to mimo niezwykłych kontaktów, jakie w świecie biznesu ma dzięki ojcu i bratu, dwóm poprzednim prezydentom USA. W III kw. tego roku Jeb Bush zebrał środki na prowadzenie jedynie 16 dni kampanii, podobnie, jak w II kw.
Co się stało?
Analitycy wskazują przede wszystkim na niezwykły skręt w prawo republikańskich wyborców. To dlatego tak dobre notowania ma Donald Trump. Innym powodem jest słaba charyzma Jeba Busha. A także wciąż żywe wspomnienie wojny w Iraku, która dla wielu jest przyczyną kłopotów Ameryki na Bliskim Wschodzie aż do dziś. To z tego powodu George W. Bush do tej pory niemal w ogóle nie angażował się w kampanię brata.