Reklama

Kasparow: Kreml chce rozbić UE i NATO

Tchórzliwa polityka Europy i Stanów Zjednoczonych doprowadziła do tego, że konfrontacja z Putinem jest nieunikniona - mówi Garri Kasparow.

Aktualizacja: 23.02.2016 13:41 Publikacja: 22.02.2016 18:11

Kasparow: Kreml chce rozbić UE i NATO

Foto: AFP

Rz: Wyjechał pan za granicę w 2013 roku. Od tej pory w pana ojczyźnie wiele się zmieniło. Rosja poszerzyła się o Krym, toczy wojnę na Ukrainie, rozpoczęła operację w Syrii, wrogiem została Turcja. Miał pan przeczucie tego, co się wydarzy?

Garri Kasparow: Przeczytałem wystarczająco dużo książek o historii i zgodnie ze specyfiką mojego poprzedniego zawodu mam zdolności do analizy materiału faktycznego. Dlatego nie miałem żadnych wątpliwości, że eskalacja napięcia i agresja zewnętrzna będą kluczowymi aspektami polityki putinowskiej. Po przeprowadzeniu czystek i pozbyciu się wrogów wewnętrznych dyktator powinien przechodzić do konfrontacji ze światem zewnętrznym. Pojawia się potrzeba tworzenia nowej mitologii, która by tłumaczyła, dlaczego dyktator wciąż ma się znajdować na górze tej piramidy. Zwłaszcza w warunkach kryzysu gospodarczego. Każda dyktatura nie tylko doprowadza do ograniczenia wolności politycznych, ale i tworzy skorumpowany system urzędników, którzy pasożytują na interesach społeczeństwa. W takich warunkach dyktatura zaczyna poszukiwanie wroga zewnętrznego. Putin, który z zawodu jest czekistą, nie ma problemu ze znalezieniem, a nawet z tworzeniem tych wrogów. To wszystko musiało doprowadzić do eskalacji konfliktu ze światem.

Tyle że już wcześniej Moskwa dopuszczała się agresji zewnętrznej. Wojna w 2008 roku oraz oderwanie od Gruzji Abchazji i Osetii Południowej zostały zapomniane przez opinię publiczną na Zachodzie. Czy z Ukrainą nie będzie podobnie?

Warto jednak zaznaczyć, że reakcja Zachodu na działania Putina na Ukrainie i tak była nieco bardziej agresywna, niż on przepuszczał. Opierając się na sieci swoich lobbystów i agentury, która działa na całym świecie, był przekonany, że Zachód na to wcale nie zareaguje. Do reakcji zachodnich polityków zmusiło ich własne społeczeństwo. Ale była zdecydowanie niewystarczająca. Dzisiaj obserwujemy, jak duża część zachodnich polityków i biznesmenów, mając w tym bezpośredni interes, namawia do wznowienia kontaktów z Moskwą. Skorumpowana część zachodniego establishmentu domaga się zniesienia sankcji i twierdzi, że wydarzenia na Ukrainie i aneksja Krymu nie powinny wpływać na stosunki międzynarodowe.

Dlaczego więc zachodni liderzy pozwalają Putinowi na uprawianie polityki imperialnej i gwałcenie prawa międzynarodowego?

Reklama
Reklama

Zarówno w Waszyngtonie, jak i w europejskich stolicach nie ma dzisiaj woli politycznej. Dlatego utracono możliwość powstrzymania Putina na pierwszym etapie agresji. W demokracji powinna występować perspektywa historyczna, która opiera się na wieloletniej i owocnej pracy instytucji, które zajmują się jej tworzeniem. Truman tworzył instytucje, które pozwoliły na przetrwanie zimnej wojny, a później jej wygranie. Są to takie instytucje jak Rada Bezpieczeństwa Narodowego, CIA, rozgłośnia radiowa Głos Ameryki, NATO, plan Marshalla dla Europy, utworzenie zachodnich Niemiec itd. Kennedy przygotowywał lot na Księżyc, mając świadomość, że odbędzie się już nie za jego rządów. Dzisiaj polityka Obamy polega na uczestnictwie w konferencji prasowej bez zastanowienia się nad tym, co będzie jutro.

A może w grę wchodzą również obawy zachodnich polityków przed wywołaniem otwartej konfrontacji z Rosją. Czy takie ryzyko istnieje?

Oczywiście, że pewne ryzyko istnieje i zwiększa się wraz z rozwojem agresji. Dojdzie do tego, że mówienie po prostu nie wystarczy i trzeba będzie użyć siły. Tchórzliwa polityka Europy i Stanów Zjednoczonych doprowadziła do tego, że konfrontacja z Putinem jest nieunikniona. Moskwa ciągle poszerza front swojej agresji i w najbliższym czasie społeczność międzynarodowa nie będzie mogła poprzestać na słowach. Dzisiaj to za mało powiedzieć, że rosyjskie samoloty powinny przestać bombardować syryjskie miasta. Putin na takie słowa nawet nie zareaguje. Poziom konfrontacji na Bliskim Wschodzie ciągle rośnie. Dzisiaj Turcja i Arabia Saudyjska poważnie się zastanawiają nad kwestią wprowadzenia armii w obronie sunnitów na terenie Syrii. Zachęcam wszystkich do zbadania doświadczenia zimnej wojny, by zrozumieć, dzięki czemu ta wojna została wygrana. Wtedy zrozumiemy, co mamy robić.

Aneksja Krymu i wojna w Donbasie postawiły pod dużym znakiem zapytania bezpieczeństwo w całym regionie. Zarówno Polska, jak i kraje bałtyckie chcą rozszerzać współpracę w ramach NATO. Czy obawy są słuszne?

Trzeba odróżnić Polskę od krajów bałtyckich. Polska znajduje się nieco dalej od Rosji i graniczy jedynie z rosyjskim obwodem kaliningradzkim. Natomiast państwa bałtyckie mogą się niepokoić. Wszyscy ci, którzy twierdzą, że Putin „nigdy tego nie zrobi", niech zobaczą długą listę rzeczy, których Putin „miał nigdy nie zrobić".

Dla Putina nie jest ważne terytorium. Ryga, Tallin i Wilno nie mają dla Rosji takiego sakralnego znaczenia jak Krym. Tego propaganda tak łatwo nie sprzeda. Cel jest nieco inny – rozbicie takich międzynarodowych instytucji, jak NATO czy Unia Europejska, które gwarantują stabilność w regionie. Już dzisiaj widzimy, jak Putin próbuje doprowadzić do podziału Europy, gdyż niektórzy węgierscy, austriaccy, francuscy, a nawet niemieccy politycy chcą wznowić dialog z Moskwą, tym samym unieważniając reżim sankcji. Zauważmy, że agentura Putina bardzo mocno pracuje ze skrajnie prawicowymi ugrupowaniami w Europie. Ugrupowania te zyskują poparcie społeczeństwa w związku z falą uchodźców, jaka zalewa europejskie kraje. Z kolei rosyjskie lotnictwo, bombardując syryjskie miasta, wywołuje falę uchodźców. Jeżeli takie ugrupowania dojdą w Europie do władzy, sankcje wobec Rosji natychmiast zostaną zniesione. Prowokacja wobec jednego z krajów członkowskich UE oraz NATO byłaby elementem strategii skłócenia i podziału Europy.

Reklama
Reklama

Mówi pan, że Polska nie jest aż tak zagrożona jak kraje bałtyckie. Ale Polska ma granicę z Białorusią, którą od ponad 20 lat rządzi jeden z najbliższych sojuszników Putina.

Łukaszenko jest doświadczonym dyktatorem. Za wszelką cenę będzie się starał utrzymać władzę i nie jest w jego interesie, by ktoś wykorzystywał jego terytorium do agresji wobec jakiegoś kraju NATO. Nie zakładałbym, że w obecnych warunkach geopolitycznych Putinowi uda się zmusić Łukaszenkę do otwarcia granicy, by rosyjskie czołgi pojechały do Polski. Nie zapominajmy, że Putin nie jest dyktatorem wojskowym, on jest KGB-owcem. Powodów do agresji na Polskę dzisiaj nie ma. Tam nie ma rosyjskich enklaw i musiałby argumenty wyssać z palca. Z kolei Łotwa i Estonia wpisują się w schemat, który był wykorzystywany na Krymie i w Donbasie. Filozofia Putina przypomina w czymś filozofię III Rzeszy. Chodzi o „wszystkie tereny, gdzie mieszkają Rosjanie". W Polsce ich nie ma.

— rozmawiał Rusłan Szoszyn

Garri Kasparow (urodzony w Baku w 1963 r.), jeden z najwybitniejszych szachistów w historii, zdobywca tytułów mistrza świata w barwach ZSRR i Rosji. Opozycjonista, przeciwnik Putina. Mieszka w USA.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1388
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama