– W obecnej sytuacji politycznej da sobie radę jedynie rząd technokratów. Ma to być drużyna ludzi „niczyich", którzy nie podporządkowują się oligarchom czy politykom, nie mają politycznych ambicji i nie mają politycznej przeszłości. Jestem gotowa zebrać taką ekipę – oświadczyła szefowa ukraińskiego resortu finansów Natalia Jaresko na swoim profilu w jednej z sieci społecznościowych. W ten sposób po raz pierwszy oficjalnie potwierdziła doniesienia o tym, że to ona może zastąpić obecnego premiera Arsenija Jaceniuka. Wśród jego potencjalnych następców pojawiało się wcześniej także nazwisko przewodniczącego Rady Najwyższej Wołodymyra Hrojsmana.

Pod koniec lutego rządząca koalicja de facto przestała istnieć, gdy opuściły ją jednocześnie dwie partie parlamentarne: Samopomoc i Batkiwszczyna. Wszystko dlatego, że ukraińskiego premiera od kilku miesięcy oskarża się o powiązania z oligarchami oraz blokowanie reform. Według ukraińskich ekspertów dni urzędowania Jaceniuka są już policzone.

– Sytuacja polityczna jest na tyle skomplikowana, że do jego dymisji może dojść jeszcze w tym tygodniu. Hrojsman jest zbyt powiązany z prezydentem Poroszenką. Ukraina potrzebuje raczej takiej neutralnej osoby jak Jaresko – mówi „Rz" kijowski politolog Ołeksandr Palij. – Jaceniuk nie chce jednak odchodzić z pustymi rękoma. Nieoficjalnie wiadomo, że domaga się on, by ludzie z jego ekipy wciąż kontrolowali MSW i Ministerstwo Sprawiedliwości, na co Jaresko zapewne się nie zgodzi – dodaje. Znalezienie kompromisu nie będzie proste. Obecnie partia Jaceniuka Narodny Front zajmuje jedno z ostatnich miejsc w sondażach. Ale to ona wygrała poprzednie wybory parlamentarne i zdobyła ponad 80 miejsc w Radzie Najwyższej. A to oznacza, że utworzenie nowej koalicji i wybranie nowego premiera bez poparcia obecnego szefa ukraińskiego rządu nie byłoby takie proste. Chyba że prezydencki Blok Petra Poroszenki połączyłby się z prorosyjskim Opozycyjnym Blokiem.

Urodzona w Stanach Zjednoczonych Natalia Jaresko twierdzi, że nowy ukraiński rząd powinien w pierwszej kolejności całkowicie odciąć się od polityków. – Nie będzie to takie proste, ponieważ każda frakcja parlamentarna ma swoje interesy – mówi „Rz" Konstantin Bondarenko, szef kijowskiego Instytutu Polityki Ukraińskiej. – Z kolei Jaresko ma poparcie Zachodu i tu pojawia się dylemat.