Świetne czasy dla Izraela

Układ sił na Bliskim Wschodzie od dawna nie był tak korzystny dla państwa żydowskiego jak obecnie.

Aktualizacja: 26.05.2016 07:35 Publikacja: 24.05.2016 19:39

Nowy minister obrony Awigdor Lieberman, szef ugrupowania Nasz Dom Izrael

Nowy minister obrony Awigdor Lieberman, szef ugrupowania Nasz Dom Izrael

Foto: PAP/EPA

Podobnie jak szef francuskiej dyplomacji, tak i premier Manuel Valls nie miał  w ostatnich dniach żadnych szans w Jerozolimie, aby przekonać premiera Beniamina Netanjahu do zmiany decyzji i uczestnictwa Izraela w zapowiedzianej przez Paryż konferencji  na temat konfliktu palestyńsko-izraelskiego.

– Nie powinno to nikogo dziwić. W obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie konflikt palestyńsko-izraelski przestaje odgrywać rolę zasadniczej konfrontacji zagrażającej pokojowi w tym newralgicznym regionie – tłumaczy „Rzeczpospolitej" prof. Efraim Inbar z uniwersytetu Bar Ilan w Jerozolimie. Podobnie jak niemal cała elita polityczna Izraela nie dostrzega żadnych merytorycznych przesłanek, aby wznawiać właśnie teraz rozmowy na temat rozwiązania konfliktu znanego pod angielską nazwą two state solution, czyli formalnego uznania  państwa palestyńskiego związanego porozumieniem pokojowym z państwem żydowskim. Rozmowy na ten temat pod auspicjami USA zakończyły się fiaskiem przed dwoma laty.

– Kto dzisiaj tak naprawdę interesuje się Palestyńczykami? Nie tylko nie mają ropy, ale nie stanowią też zagrożenia terrorystycznego dla świata – pyta ironicznie prof. Inbar. Arabska wiosna, czyli rewolucyjne przemiany w krajach arabskich w ostatnich pięciu latach okazały się niezwykle korzystne dla Izraela. Dla bezpieczeństwa nie tylko całego regionu znacznie ważniejsza okazała się wojna domowa w Syrii, nie mówiąc już o sukcesach tzw. Państwa Islamskiego (ISIS), które zdołało opanować ogromne terytorium Syrii i Iraku.

W zgodnej opinii obserwatorów dżihadyści mają już najlepsze czasy za sobą. Tracą zajęte obszary w Syrii, a w Iraku trwa wielka ofensywa na opanowaną przez ISIS Faludżę i zaciska się pierścień oblężenia wokół Mosulu. USA i ich sojusznicy czynią obecnie wysiłki, aby opanować sytuację w podzielonej na sektory wpływów zwalczających się ugrupowań w Libii.

– Wszystko to nie oznacza, że konflikt palestyńsko-izraelski rozwiąże się sam. Wcześniej czy później wymagać będzie nowych wysiłków mediacyjnych – mówi „Rz" Hugh Lovatt z  European Council on Foreign Affaires. Jego zdaniem inicjatywa Francji nie jest obliczona na jakieś spektakularne sukcesy, lecz ma za zadanie niejako przygotowanie gruntu pod przyszłe rozmowy.

W obecnej sytuacji Izrael może pozwolić sobie na demonstracyjne odrzucanie wszelkich pomysłów mediacyjnych. Państwo żydowskie od dawna nie znajdowało się w tak korzystnej sytuacji międzynarodowej. Skłócona obecnie niemal z wszystkimi państwami regionu i nieprzyjazna wobec Izraela Turcja prezydenta Erdogana nie ma szans na zbudowanie upragnionej pozycji mocarstwa regionalnego. Poza tym nasilająca się coraz bardziej konfrontacja szyicko-sunnicka jest wielką kolejną szansą dla Izraela.

– Świat sunnicki potrzebuje Izraela do walki z Iranem – twierdzi prof. Inbar. Z równie wielkim oburzeniem przyjęte zostało ubiegłoroczne porozumienie atomowe USA z Iranem w Arabii Saudyjskiej, jak w Izraelu. Niedawno w mediach całego niemal świata arabskiego głośno było o dyskusji saudyjskiego księcia Turki al-Faisala, byłego szefa wywiadu, oraz generała Jakowa Amidrora, byłego doradcy ds. bezpieczeństwa rządu w jednym z waszyngtońskich think tanków.

Wielu obserwatorów w krajach arabskich sam fakt takiego spotkania uznało za wyraźny dowód chęci współpracy na linii Tel Awiw–Rijad. – Można odnieść wrażenie, że retoryka wielu państw arabskich w sprawie praw Palestyńczyków na ziemiach okupowanych przez Izrael jest jedynie swego rodzaju zasłoną dymną, za którą kryją się prawdziwe interesy, zwłaszcza Arabii Saudyjskiej i państw Zatoki – mówi Hugh Lovatt. Przy tym Izrael utrzymuje poprawne relacje z Egiptem i Jordanią. Właśnie wycofani zostali ostatni żołnierze z południowego Libanu, po 18 latach.

Relacjom tym nie powinno zaszkodzić niedawne wejście do rządu Awigdora Liebermana, szefa ugrupowania Nasz Dom Izrael, opowiadającego się za utrzymaniem status quo na Zachodnim Brzegu, gdzie w 120 osiedlach żydowskich mieszka 350 tys. osadników. Dalszych 200 tys. osiedliło się na obszarze wschodniej Jerozolimy. Lieberman został właśnie ministrem obrony. W przeszłości był już dwukrotnie szefem dyplomacji w rządach Netanjahu i – jak pisał niedawno „New York Times" – za każdym razem kończyło się to „katastrofą w relacjach izraelsko-amerykańskich".

Dokooptowanie obecnie Liebermana do rządu jest w pewnym sensie afrontem dla Waszyngtonu, gdyż nikt nie ma wątpliwości, że jego obecność w gabinecie Netanjahu oznacza koniec wszelkich marzeń o poszukiwaniach rozwiązania pokojowego. Premier twierdzi, że zaoferowanie Liebermanowi miejsca w rządzie jest podyktowane wyłącznie koniecznością wzmocnienia koalicji, która miała do tej pory zaledwie jeden głos przewagi w Knesecie. Obecnie ma ich już siedem. – Netanjahu jest najwyraźniej przekonany, że uwarunkowania polityki wewnętrznej są ważniejsze niż relacje z administracją prezydenta Obamy – podsumował „NYT".

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019