Korespondencja z Brukseli
Na unijnym szczycie w czwartek w Brukseli przywódcy 28 państw mieli podjąć jednomyślną decyzję o przedłużeniu sankcji gospodarczych wobec Rosji na kolejne sześć miesięcy. Powodem jest niewypełnianie przez Moskwę warunków porozumienia pokojowego z Ukrainą zawartego w Mińsku w lutym 2015 roku. Dyplomaci relacjonowali, że decyzja nie wzbudza żadnych kontrowersji, choć niektórym krajom – na przykład Włochom – karanie Rosji się nie podoba.
W Unii panuje jednak zgoda w sprawie ścisłego związku między tymi konkretnymi sankcjami i wypełnianiem porozumienia mińskiego. Natomiast sympatycy Rosji – w tym znów Włochy – zdecydowanie się sprzeciwiają, żeby iść krok dalej, czyli wprowadzić dodatkowe sankcje w odpowiedzi na rosyjski współudział w masakrze cywilów w syryjskim Aleppo.
Utrzymywanie dystansu
Nie cichną też głosy o konieczności podjęcia konstruktywnej współpracy z Rosją w innych dziedzinach. Głośno wyraziła to Federica Mogherini, wysoka przedstawiciel Unii Europejskiej ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Wall Street Journal". Zapowiedziała tam „transakcyjny" styl prowadzenia polityki zagranicznej w kontekście wygranej Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych.
Jeśli nowa administracja w Waszyngtonie zamierza dystansować się do Europy w różnych ważnych sprawach międzynarodowych, to Europa sobie z tym poradzi. Będzie współpracowała z USA tam, gdzie te interesy są wspólne. Ale równie dobrze może współpracować z Rosją w innych sprawach, w których być może będzie się różnić w poglądach od Stanów Zjednoczonych pod wodzą Trumpa: w kwestii porozumienia z Iranem, prowadzenia procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie czy amerykańskiego zamiaru osłabienia ONZ – argumentowała Mogherini.