Ci, którzy liczyli, że wraz z objęciem najbardziej odpowiedzialnej funkcji na ziemi Donald Trump porzuci hasła z kampanii i jak poprzednicy postawi na obronę uniwersalnych wartości demokracji i praw człowieka, srodze się zawiedli.
– Od tego dnia Ameryka będzie pierwsza, Ameryka będzie pierwsza! Zbyt długo mała grupa w stolicy naszego narodu przejmowała zyski z rządzenia, podczas gdy zwykli ludzie ponosili tego koszty – powiedział Trump przed Kapitolem po zaprzysiężeniu w obecności czterech byłych prezydentów Ameryki. – Ta rzeź zakończy się tu i teraz.
Według amerykańskich mediów żadna mowa inauguracyjna nie była tak nacechowana elementami populizmu i nacjonalizmu.
– Będziemy wierni dwóm podstawowym zasadom: kupuj amerykańskie i zatrudniaj Amerykanów. Ochrona da nam wielką zamożność i siłę – tak Trump zasygnalizował zwrot ku protekcjonizmowi handlowemu. Zapowiedział też zmiany w polityce zagranicznej: – Przez wiele dziesięcioleci broniliśmy cudzych granic, nie broniąc naszych własnych. Wydawaliśmy biliony i biliony dolarów za granicą, podczas gdy infrastruktura w Ameryce została zaniedbana i opuszczona.
Ale obiecał, że będzie „dbał o stare sojusze".