Brytyjczycy zagłosują w czwartek w przedterminowych wyborach parlamentarnych. Theresa May, premier i liderka rządzącej Partii Konserwatywnej, ogłosiła je w nadziei, że wygra przeważającą większością głosów, co da jej silny demokratyczny mandat i komfort prowadzenia negocjacji z UE dotyczących Brexitu według własnej koncepcji. Ale od 18 kwietnia wiele się zmieniło i poparcie dla torysów spadło.
– Najbardziej prawdopodobny scenariusz to ciągle wygrana Partii Konserwatywnej, ale z mniejszą przewagą, niż miała na to nadzieję Theresa May – uważa Aarti Shankar, ekspertka think tanku Open Europe. Przyznaje, że w takiej sytuacji pozycja nowego rządu będzie słabsza. Ale jedna korzyść pozostanie: ktokolwiek wygra wybory i jakakolwiek partia czy też koalicja, znajdzie się u władzy, każda uzyska większy komfort prowadzenia negocjacji. – Bo May swoim planem zorganizowania przedterminowego głosowania zmieniła kalendarz wyborczy w Wielkiej Brytanii – mówi Shankar.