Reklama

Fala pomocy po tragedii w Szczyrku. Trwają zbiórki

Już blisko pół miliona złotych wpłacono podczas zbiórki na rzecz Katarzyny Kaim, której rodzina zginęła podczas czwartkowej tragedii w Szczyrku.

Aktualizacja: 08.12.2019 08:43 Publikacja: 08.12.2019 08:12

W czwartkowym wybuchu gazu w domu w Szczyrku zginęło osiem osób, w tym czwórka dzieci.

W czwartkowym wybuchu gazu w domu w Szczyrku zginęło osiem osób, w tym czwórka dzieci.

Foto: materiały policji

Kobieta przeżyła, bo gdy doszło do wybuchu, była w pracy. Trwa wyjaśnianie przyczyn tragedii.

Od wybuchu gazu w domu przy ul. Leszczynowej w Szczyrku minęły trzy dni. W mieście do jutra obowiązuje żałoba.

Na wielu domach pojawiły się flagi przepasane kirem. Przy wjeździe na ulicę Leszczynową są zapalone znicze, niektórzy przynoszą dziecięce zabawki.

Miasto odpowiedziało na apel burmistrza i solidarnie odwołano wszystkie imprezy o charakterze rozrywkowym, kulturalnym i sportowym, w tym miejskiego Mikołaja.

Mieszkańcy i znajomi rodziny, która zginęła, są nadal w szoku. "Bardzo wielka tragedia. Łzy same lecą" – piszą znajomi na profilu społecznościowym jednej z ofiar tragedii.

Reklama
Reklama

Ktoś inny dodaje, że „mam nadzieję że tam gdzie są jest im dobrze, kochane aniołki".

Mieszkańcy Szczyrku mogą korzystać z pomocy psychologicznej. W lokalnym kościele była odprawiona msza święta w intencji ofiar oraz ratowników.

Na jednym z portali pomocowych już dwa dni temu ruszyła zbiórka na rzecz Katarzyny Kaim, która jako jedyna z rodziny przeżyła tragedię.

"W środę 4 grudnia w wyniku wybuchu gazu zawalił się dom przy ul. Leszczynowej 6 w Szczyrku. Ratownicy pracowali kilkanaście godzin w poszukiwaniu uwięzionych pod gruzami osób. W domu, gdzie doszło do eksplozji, mieszkały dwie rodziny. W chwili eksplozji znajdowało się tam 8 osób. Nie mieli szans. Z budynku po wybuchu nie zostało dosłownie nic" – przypomniała Magdalena Masłowska z fundacji Let's Go, pomysłodawczyni zbiórki.

Dodała, że spod gruzów wydobyto osiem ciał. To 60-letni Józef, jego żona - 60-letnia Jolanta, 39-letni siostrzeniec Wojciech z żoną Anną i trójką dzieci: 10-letnią Michalinką, 6-letnią Marcelinką i 3-letnim Stasiem oraz wnuk Józefa – 8-letni Szymonek.

"Jedyną osobą, która ocalała jest 34-letnia Katarzyna Kaim - samotna matka małego Szymonka. W czasie tragedii, była w pracy w Domu Dziecka. Kasia straciła wszystko co miała, jej świat się zawalił. Obecnie przebywa u przyjaciół w Szczyrku pod opieką siostry Patrycji i szwagra Marcina" – informuje Magdalena Masłowska.

Reklama
Reklama

Przyznaje, że Katarzyna Kaim nie ma gdzie i do czego wracać, bo jedyne co jej zostało to ubrania, w których była w dniu tragedii.

"Jako przyjaciele chcemy dać jej szanse na powrót do normalności, w tym celu organizujemy zbiórkę pieniędzy, mając nadzieję, że w jakimś stopniu pomoże jej to stanąć na nogi - chociaż wiemy, że to będzie bardzo trudne" – tłumaczy organizatorska zbiórki.

Zapewnia, że cała uzbierana kwota pomniejszona o prowizję dla portalu pomagam.pl (7,5 proc.) zostanie przelana na konto bankowe Katarzyny Kaim. Wszystkie potwierdzenia wpłat zostaną opublikowane na tej stronie.

Tragedia w Szczyrku poruszyła Polaków. W ciągu dwóch dni wsparło ją ponad 10 tys. osób, a na koncie pojawiło się 484 tys. zł. Organizatorzy chcieli zebrać 100 tys. zł. Zbiórka nadal trwa.

Niezależnie od tej zbiórki, pieniądze dla poszkodowanych w katastrofie w Szczyrku można  wpłacać na rachunek bankowy będący własnością Caritas Diecezji Bielsko-Żywieckiej na numer rachunku Bank Pekao 47 1240 1170 1111 0010 6323 0610 z dopiskiem: POMOC SZCZYRK.

W sprawie wybuchu w Szczyrku trwa śledztwo. W sobotę na miejscu pracowali prokuratorzy i specjalna grupa dochodzeniowa z kamerą 3D i georadarem.

Reklama
Reklama

- Oględziny prowadzone są zarówno w miejscu, gdzie doszło do zawalenia się budynku, jak również na okolicznych posesjach, ale przede wszystkim w miejscu, gdzie - jak typujemy - mogło dojść do zerwania gazociągu – mówiła Agnieszka Michulec z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.

Wiadomo, że to właśnie przerwanie gazociągu doprowadziło do tragedii, ale śledczy muszą ustalić kto i w jakich okolicznościach to zrobił.

Firma, która prowadziła prace w sąsiedztwie trzykondygnacyjnego budynku, wydała w tej sprawie oświadczenie, w którym podkreślono, że jest "za wcześnie, by obarczać winą kogokolwiek".

"Niełatwe warunki geologiczne, istniejące podziemne uzbrojenie terenu, gęsta zabudowa, a także skomplikowana technologia prowadzenia prac metodami bezwykopowymi w tym wypadku mogły przyczynić się do zaistniałego zdarzenia" - napisano w oświadczeniu.

Rzecznik prokuratury okręgowej w Bielsku-Białej zapowiedziała wczoraj, że przed zakończeniem wszystkich czynności śledczych, żadne informacje na temat zdarzenia nie będą udzielane.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Poznaliśmy Młodzieżowe Słowo Roku 2025
Społeczeństwo
Sondaż o służbie zdrowia: Złe wiadomości dla Donalda Tuska, przeważają krytyczne opinie
Społeczeństwo
Sondaż. Czy Niemcy rozliczyły się za zbrodnie wojenne? Polacy wyjątkowo zgodni
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Społeczeństwo
Sondaż: Polskie wojska jako gwarancja bezpieczeństwa dla Ukrainy? Znamy zdanie Polaków
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama