Reklama
Rozwiń

Prosi o eutanazję dla swojego syna

Barbara Jackiewicz spędziła przy nieuleczalnie chorym synu 24 lata. – Nie mam siły dalej walczyć o jego życie – wyznała mediom

Publikacja: 24.02.2009 03:10

Red

– Jestem wykończona. Od lat co trzy godziny przekręcam Krzysztofa z boku na bok, karmię przez rurkę, wyjmuję stolec – mówi Jackiewicz. – Chcę dla niego eutanazji, bo nikt nie jest w stanie mu pomóc.

Jej wyznania opublikował wczoraj „Dziennik”.

Syn pani Barbary ma dziś 40 lat. Jego mózg przestał funkcjonować, gdy miał 16 lat. Krzysztof cierpi na podostre stwardniające zapalenie mózgu (SSPE) – nieuleczalne i bardzo rzadkie powikłanie po przebytej w przedszkolu odrze. Jest uzależniony od opiekujących się nim rodziców, którzy swoje mieszkanie na warszawskich Bielanach zmienili w domowe hospicjum.

– Opowiedziałam o nas mediom, bo nie wierzę, że pisma do urzędników i procesy sądowe nam pomogą – powiedziała „Rz” Barbara Jackiewicz. Zaapelowała, by obrońcy życia i przeciwnicy eutanazji, Jarosław Gowin czy Marek Jurek, przyszli i zobaczyli jej syna.

Zdaniem Wojciecha Małka z Sądu Okręgowego w Warszawie prośba kobiety o eutanazję dla syna nie ma szans na powodzenie. – Zagadnienie, czy i kiedy skracać życie chorego, może być przedmiotem dyskusji medycznych. W świetle prawa taka procedura jest jednoznacznie niemożliwa – mówi Małek. – Żaden sędzia nie pozwoli odłączyć chorego od aparatury podtrzymującej życie.

– Ale głos tej matki jest krzykiem rozpaczy, który może spowodować prace nad zmianą istniejących przepisów – dodaje sędzia Małek.

Profesor Wojciech Maksymowicz, neurochirurg zajmujący się etyką medycyny, uważa, że sprawa śmierci mózgu Krzysztofa Jackiewicza nie jest wcale oczywista.

– Nie mamy żadnych danych o tym, czy ta osoba cierpi, bo nie możemy dokładnie zbadać, co się dzieje w jej mózgu. W tym przypadku sprawa eutanazji jest o tyle trudna, że to nie chory podejmuje o nią starania – zaznacza prof. Maksymowicz. – Niewątpliwie jednak cierpi jego matka i to jej koniecznie trzeba pomóc.

Inni lekarze mają nadzieję, że sprawa sprowokuje dyskusję o systemie opieki nad nieuleczalnie chorymi, który ich zdaniem stoi w Polsce na bardzo niskim poziomie.

– Jestem wykończona. Od lat co trzy godziny przekręcam Krzysztofa z boku na bok, karmię przez rurkę, wyjmuję stolec – mówi Jackiewicz. – Chcę dla niego eutanazji, bo nikt nie jest w stanie mu pomóc.

Jej wyznania opublikował wczoraj „Dziennik”.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Społeczeństwo
Czy w Ząbkach doszło do aktu dywersji? Rzecznik MSWiA ostrzega przed „sianiem zamętu”, premier zwołuje pilne spotkanie
Społeczeństwo
Zakaz alkoholu na stacjach paliw nie dzieli Polaków
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Wybuch gazu, lata tułaczki i walka z urzędnikami
Społeczeństwo
Jacek Kastelaniec: Antysemityzm, a także niechęć do migrantów biorą się z obojętności
Społeczeństwo
Reportaż ze Słubic: Granice cierpliwości