Blog spowodował natychmiastową reakcję osób odpowiedzialnych w Sztokholmie za edukację. Miasto złożyło na policji doniesienie na pedofila posługującego się prawdopodobnie fałszywym imieniem. W e-mailach przesłanych do wszystkich stołecznych przedszkoli ostrzegło, że wśród personelu może być pedofil. – To koszmar – mówią dyrektorzy.
W blogu mężczyzna opisuje życie codzienne w przedszkolu. Opowiada o nagich dziewczynkach i chętnych do przytulania się chłopcach. Pisze, jak pieści gołe dzieci, smarując je kremem przeciwsłonecznym, i o przemoczonej bieliźnie, która „przylepia się do gładkiej skóry”, kiedy oblewają się wodą. Blog oceniany jest jako wiarygodny.
Jednak nie wszystkim ostrzeżenia wydają się zasadne. Sölve Lagercrantz, dyrektorka przedszkola Katarina Västra, uważa, że jej koledzy, rodzice i dzieci zauważyliby, gdyby w przedszkolu pracował pedofil. Obawia się, że e-mail spowoduje lawinę plotek i wywoła niepotrzebny niepokój, szczególnie wśród rodziców. Zatrudnieni w przedszkolach mężczyźni mogą się poczuć napiętnowani.
W Internecie zawrzało. Na łamach „Metra” „Veiken” oceniła, że teraz jest łatwiej pedofilom wkręcić się do przedszkoli, bo wszędzie ogranicza się liczbę personelu. „23 dzieci i dwóch, trzech dorosłych to chleb powszedni przedszkoli” – napisała. „Wszyscy, którzy zaczynają pracować, muszą pokazać swoją policyjną kartotekę, uważa się więc, że wszystko jest w porządku. Co jednak, jeśli pedofil nie był jeszcze karany?” - pyta. Jej zdaniem ludzi z takimi skłonnościami powinno się kastrować. „To nie choroba, którą można wyleczyć” – stwierdza. „Shadow” pisze z kolei, że jego kolega nie mógł pracować w przedszkolu, bo wielu rodziców otwarcie mówiło, że nie mają zaufania do zatrudnionych tam mężczyzn.
[i]Anna Nowacka-Isaksson ze Sztokholmu [/i]