Osiem drapieżników przechadzało się po ogrodach willi pod Aleksandrią, choć egipskie prawo zabrania trzymania tych zwierząt przez prywatnych obywateli. Jak podał „The Herald Sun”, dodatkowym przestępstwem było karmienie lwów mięsem egipskich osłów z nielegalnego uboju. Takie praktyki tropią organizacje ochrony zwierząt. To także naruszenie przepisów sanitarnych kraju.
Trzymanie dzikich zwierząt jako domowych maskotek to specjalność nie tylko Egipcjan. Niedawno w Milwaukee w USA sąd aresztował 50-letnią kobietę, u której w ogródku znaleziono m.in. aligatory, pięć anakond i tarantule. Arabscy szejkowie upodobali sobie zagrożone wyginięciem gepardy. Kupują je od kłusowników z Afryki, napędzając rynek nielegalnych polowań. W Polsce policjanci natrafiali na trzymane w mieszkaniach dwumetrowe węże, sarny, dziki, zające, małpy czy krokodyle.
Ta głupota ma swoje korzenie w historii, gdy władcy, także polscy, chlubili się egzotycznymi zwierzyńcami. Władysław Jagiełło miał na Wawelu dwa lwy, które podarowali mu Medyceusze z Florencji. Na Wawelu trzymano też lamparty, małpy, papugi. Stefan Batory w menażerii oprócz lwów miał także rysia i dwa niedźwiedzie.