Wchodząc w tę uliczkę bazaru przy dawnym Stadionie Dziesięciolecia, można się przez moment poczuć niczym w jednej z alejek stolicy Wietnamu: mnóstwo tu tamtejszych języków, charakterystycznych zapachów potraw dochodzący z kilkunastu barów, klientów jedzących pałeczkami i niewysokich Azjatów przeciskający się z najróżniejszymi pakunkami.
[srodtytul]Bazar ma swój rytm[/srodtytul]
Pierwszego sierpnia targowisko przy stadionie ostatecznie zostanie zamknięte. W sobotę i w niedzielę wielu ludzi przyszło pożegnać się z „Małym Hanoi”.
– Przychodzimy tu z dziewczyną już od 2002 roku, wtedy to miejsce nie było jeszcze tak modne – opowiada Witek Franke. – Mamy swoją ulubioną knajpkę. Urzekło nas to, że jej właściciel specjalnie dla nas przygotowywał jedzenie wegetariańskie.
Część barów funkcjonuje tu od 20 lat, inne powstały zupełnie niedawno. I to nie tylko wietnamskie.