Chłopiec najpierw trafił do placówki opiekuńczo-wychowawczej, potem do rodziny zastępczej (czyli skonfliktowanej z ojcem babci dziecka). Bo sąd na podstawie opinii kuratora uznał, że schorowani i biedni rodzice nie radzą sobie z prowadzeniem domu i wychowaniem dziecka. Gdy historia chłopca obiegła media, pomoc rodzinie zaoferowali sąsiedzi i miejscowy proboszcz. Wyremontowano dom rodzinny Sebastiana.
Paweł Chojecki ze Stowarzyszenia Obrony Rodziców, które pomaga Kitom, oświadczył wczoraj: – Apeluję do wszystkich rodziców: strzeżcie się pomocy społecznej!