Ośrodki pomocy społecznej w całej Polsce przeżywają oblężenie. Ludzie proszą o wyprawki szkolne dla dzieci i składają wnioski o zasiłki rodzinne. To skutek nie tylko podniesienia progów uprawniających do świadczeń, ale i rosnącej biedy.
Od 1 listopada zasiłki rodzinne dostaną ci, których dochód na osobę w rodzinie jest niższy niż 539 zł (do tej pory 504 zł). Ale chociaż wypłaty na nowych zasadach odbędą się dopiero za kilka tygodni, aby pieniądze dostać w listopadzie, wniosek trzeba złożyć do końca września. – Zainteresowanie jest ogromne – mówi Halina Pietrzykowska, kierowniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie (MOPR) w Białymstoku. Zamierza zatrudnić dodatkową osobę do obsługi starających się o zasiłek.
Podobnie w Gdańsku. – Podwyższenie progów to możliwość uzyskania zasiłku dla blisko tysiąca dzieci z naszego miasta – mówi Edyta Zaleszczak-Dyks z MOPR w Gdańsku.
Progi nie były podwyższane od 2004 r. To spowodowało, że liczba dzieci uprawnionych do świadczeń zmniejszyła się z 5,55 do 2,77 mln. – Obecne kolejki to skutek „wyjścia z podziemia" tych dzieci, które przez urząd statystyczny były kwalifikowane jako ubogie, ale nie miały prawa do zasiłku z uwagi na zaniżone progi – mówi Piotr Broda-Wysocki, socjolog z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Urzędnicy zauważyli jednak, że wśród starających się o zasiłek jest coraz więcej osób, które nigdy dotąd nie były w ośrodku pomocy społecznej. – To osoby, których sytuacja w ostatnich miesiącach się pogorszyła – mówi Zaleszczak-Dyks.
Trudno jednak oszacować, jak wiele osób jest w takiej sytuacji. – Na ich liczenie nie mamy czasu. Przychodzą do nas tłumy, bo sytuacja z pracą w naszym regionie jest naprawdę nieciekawa – mówi urzędniczka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Szydłowcu. W tej gminie stopa bezrobocia dochodzi już do 36 proc. i jest jedną z najwyższych w kraju.