Rektor uniwersytetu w mieście Kaposvar, na południowym-zachodzie kraju, swoją decyzję ogłosił w liście do studentów, w środę 1 października.
"Na uczelni nie ma miejsca na minispódniczki, japonki, mocny makijaż, nieodpowiednie akcesoria modowe czy rozczochrane włosy" - tłumaczy w liście do młodzieży. Od października w kwestiach dotyczących ubioru, na uczelni mają panować konserwatywne zasady. Podczas zajęć i egzaminów mężczyźni zobowiązani są do zakładania ciemnych ubrań i butów. Kobiety natomiast mają nosić bluzki bez dużych dekoltów oraz długie spodnie albo spódnice. Zakazane jest używanie jaskrawych szminek i zbyt mocnych perfum.
Rektor uwzględnił jednak możliwość noszenia lżejszych ubrań w czasie letnich upałów. Właśnie ten element postanowienia skłonił grupę studentów obu płci do zorganizowania nagiego protestu.
- Byliśmy ubrani bardzo odpowiednio, ale z powodu temperatury panującej w klasie zdecydowaliśmy się zdjąć kilka ubrań, tak jak jest to przewidziane w regulaminie - tłumaczy jeden ze studentów.
Protestujący już szykują kolejną akcje na 7 października. Planują przyjść na uniwersytet w japonkach i ręcznikach plażowych.