Urodzony w 1950 roku Tenzin Delek Rinpocze wielokrotnie narażał się chińskim władzom. Otwarcie deklarował poparcie dla Dalajlamy, odbudowywał tybetańskie klasztory, sprzeciwiał się zagarnięciu Tybetu przez Chiny.

Władze dwukrotnie usiłowały go aresztować, w 1998 i 2000 roku, ale po petycjach Tybetańczyków areszt nie doszedł do skutku.

Aresztowano go jednak kilka lat później. Rinpocze od 2002 roku przebywał w więzieniu, początkowo skazany na śmierć na podstawie sfabrykowanych dowodów. Skazano go za „przestępstwa terrorystyczne oraz podżeganie do separatyzmu" -  chodziło o spowodowanie serii wybuchów bombowych. Międzynarodowe naciski spowodowały, że karę śmierci zmieniono na dożywocie, a w końcu w 2005 roku - na 20 lat więzienia.

Podczas wieloletniego pobytu w więzieniu mnich nie miał możliwości skorzystania z pomocy adwokata, a jego rodzina nie miała dostępu do materiałów procesowych.

Jak twierdzi rodzina Rinpocze, poinformowana o śmierci mnicha przez syczuańską policję, utrzymuje, że Tybetańczyk w wyniku fatalnych warunków w więzieniu oraz tortur poważnie zapadł na zdrowiu, ale był pozbawiony dostępu do opieki medycznej. Rodzina mnicha domaga się obecnie wydania jego ciała, by przeprowadzić tradycyjny pochówek.