Chociaż wyrok sądu administracyjnego był nieprawomocny, Dolnośląski Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny (DWIF) we Wrocławiu zdecydował się na zamknięcie apteki w Legnicy. To oznaczało, że w ciągu kilku godzin 2800 pacjentów, którzy w tej aptece mieli pootwierane roczne recepty, straciło dostęp do leków.
W czym jest problem?
– Cztery lata temu kupiłyśmy ze wspólniczką podupadającą aptekę w dobrym punkcie w Legnicy. Wyremontowałyśmy ją, bo chciałyśmy zrobić z niej nowoczesną placówkę. Wystąpiłyśmy do DWIF we Wrocławiu z prośbą o przeniesienie zezwolenia na prowadzenie apteki od poprzednich właścicielek na nas. Niestety, nie zgodzono się na to – opowiada „Rzeczpospolitej” Edyta Balakowska, właścicielka zamkniętej apteki przy ulicy Gwiezdnej 4 w Legnicy, działającej pod marką Gemini. W tej sytuacji właścicielki odwołały się do głównego inspektora farmaceutycznego, który przyznał im rację i wydał decyzję umożliwiającą uruchomienie apteki w kwietniu ubiegłego roku.
– To jednak nie spodobało się Dolnośląskiej Izbie Aptekarskiej, która zaskarżyła decyzję GIF-u do sądu administracyjnego. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w lutym skierował zaskarżoną decyzję GIF do ponownego rozpatrzenia. Sędziowie ustnie stwierdzili, że postępowanie należy powtórzyć, ale do tej pory nawet nie doręczono nam uzasadnienia wyroku. Gdy zostanie ono napisane i dojdzie pocztą, to z pewnością złożymy odwołanie. Nie ma żadnej podstawy, by zamknąć naszą aptekę – mówi Balakowska. I opowiada, że o zamknięciu apteki Dominika Wiśniowska, zastępczyni WIF, poinformowała telefonicznie.
Nie ma żadnej podstawy, by zamknąć naszą aptekę
Edyta Balakowska, właścicielka
– Nie wydano żadnej decyzji, nie dano czasu, by się przygotować. Nagle w rejestrze aptek pojawiła się adnotacja, że placówka jest „czasowo nieczynna” i w ciągu kilku minut odłączono ją od systemu potrzebnego do realizacji recept – opowiada Balakowska. – W praktyce wyglądało to tak, że trzeba było wyprosić pacjentów z apteki. Część osób miała zamówione leki, w tym te deficytowe, trudno dostępne i nie mogła ich odebrać. Od tego czasu nie można też realizować otwartych u nas recept – mamy ich w tej chwili ponad 5 tysięcy, a pacjenci zostali bez leków. Dotyczy to leków onkologicznych czy na zaburzenia psychiczne. Ci ludzie muszą teraz zapisać się do lekarza i uzyskać nowe recepty – dodaje.