Beata Olek, matka 4-letniej Zuzi, szuka pomocy dla swojego dziecka. Dziewczynka cierpi na autyzm dziecięcy. By Zuzia prawidłowo się rozwijała istotna jest obecność rówieśników. Miesięczny koszt przedszkola to kilkaset złotych. Dla samotnie wychowującej matki to zbyt wysoka kwota, dlatego liczy na pomoc od darczyńców.
By do nich dotrzeć Olek postanowiła wydrukować plakaty informujące o możliwości przekazania pieniedzy na konto fundacji. Do jednej z warszawskich drukarni zgłosiła się z pytaniem, czy istnieje szansa na otrzymanie rabatu.
Pracownik drukarni odmówił, argumentując swoją decyzję coraz częstszymi zgłoszeniami o podobnym charakterze. Przedstawiciel firmy dodał również, że nie im pozostaje ocena "sytuacji materialnej i sensu płodzenia takich dzieci". Słowa te z oburzeniem przyjęli internauci.
Pracownik drukarni tłumaczy w rozmowie z NaTemat.pl, że cała sytuacja została zmanipulowana. Dodaje jednocześnie, że napisał to, co myśli i za swoje słowa nie zamierza przepraszać. Jego zdaniem ostatnie zdanie mogło zabrzmieć "dość niefortunnie".