Wersje zdarzenie rodziny i służb porządkowych są odmienne. Ta pierwsza twierdzi, że trzech policjantów przyjechało po interwencji sąsiadów, którzy twierdzili, że Liu przechadzał się z "białą bronią" po korytarzu budynku wydając niezrozumiałe okrzyki (zapewne po chińsku). Nie czekając, aż im otworzy, funkcjonariusze mieli wyważyć drzwi. I widząc, że Liu trzyma w ręku nożyczki (miał patroszyć ryby), śmiertelnie postrzelili go w pierś.

Policjanci przekonują natomiast, że Liu mimo wielokrotnej interwencji nie chciał nikogo wpuścić do domu. A gdy już drzwi zostały wyważone, Chińczyk rzucił się z nożyczkami na policjanta próbując go uderzyć w szyję. Broń ześlizgnęła się z kamizelki kuloodpornej, ale mimo to na tyle raniła funkcjonariusza, że ten został odesłany do szpitala. Jego kolega oddał wtedy strzał do Chińczyka, który, choć mieszkał z rodziną we Francji od ponad 20 lat, właściwie nie mówił po francusku.

Sprawa nabrała wymiaru międzynarodowego: chińska ambasada wystąpiła do francuskich władz z prośbą o lepszą ochronę swoich obywateli.

Chińscy imigranci mieszkają w Paryżu w zwartych regionach, przede wszystkim w XIII i XIX dzielnicy. Choć nie bardzo integrują się z resztą społeczeństwa, nie sprawiają tez zwykle specjalnych kłopotów.

Śmierć Liu może jednak być sygnałem, że i to się zmienia a francuska policja coraz brutalniej interweniuje i w przypadku członków tej społeczności.