Taką apokaliptyczną wizję koncertu kreślą białoruscy obrońcy moralności na czele z przewodniczącym Białoruskiego Związku Pisarzy Nikołajem Czergińcem, będącym jednocześnie szefem Rady Społecznej ds. Moralności i senatorem.
W poniedziałek w imieniu Rady Nikołaj Czerginiec ostro skrytykował organizatorów w Mińsku koncertu kontrowersyjnego zespołu. Po obejrzeniu nagrań koncertów Rammsteinu Czerginiec doszedł do wniosku, iż niemieccy muzycy „zajmują się popularyzacją homoseksualizmu, masochizmu, innych dewiacji seksualnych oraz propagują przemoc i gwałt”. – Na koncertach zespołu często demonstrowane są na żywo akty seksualne między mężczyznami, ejakulacje i naśladowanie nazistów – alarmuje przewodniczący Rady Społecznej ds. Moralności.
By nie dopuścić do inwazji zła, za które uważa zespół Rammstein, na białoruską stolicę, Czerginiec pofatygował się w poniedziałek do białoruskiego Ministerstwa Kultury i osobiście zażądał od szefa resortu Pawła Łatuszki (eksambasadora w Polsce), by odwołał koncert lub przynajmniej zorganizował przy wsparciu moralnie niezłomnych obywateli prewencyjny przegląd utworów, które Rammstein zademonstruje mińskiej publiczności.
Na dowód tego, iż jego obawy nie są bezpodstawne, Czerginiec przekazał Łatuszce nagrania wideo z występów Rammsteinu, na których – jak opowiadał dziennikarzom – widać akty seksualne oraz „strugi nasienia nad głowami muzyków”. W odpowiedzi na alarmujące doniesienia o szykowanej w Mińsku moralnej dywersji z Niemiec, i to na dodatek w roku 65. obchodów zwycięstwa nad niemieckim faszyzmem, białoruski resort kultury zapewnił, iż podczas koncertu w Mińsku kontrowersyjny zespół będzie trzymany w ryzach, władze zaś nie dopuszczą do przekroczenia granic przyzwoitości. – Organizatorzy koncertu już przeprowadzili na ten temat rozmowy z muzykami – uspokajał opinię publiczną wiceminister kultury Białorusi Uładzimir Ryłatko. Tymczasem wśród białoruskich miłośników Rammsteinu inicjatywa Czergińca wywołała obawy, iż koncert, na który już kupili bilety, może zostać odwołany. Na forach internetowych fani Rammsteinu zaczęli się nawet zastanawiać nad możliwością zorganizowania publicznego spalania książek Nikołaja Czergińca. Tym bardziej że ich treść często nie jest aż tak skromna, jak można wnioskować z publicznego oburzenia autora. W jednej z powieści Czerginiec w szczegółach opisuje domniemane praktyki seksualne amerykańskiego prezydenta Billa Clintona z asystentką Moniką Lewinsky.
Dwuznaczna postawa Czergińca nie przeszkadza jednak innym obrońcom morale białoruskiego społeczeństwa wspierać go w walce z Rammsteinem. Oświadczenie, przestrzegające przed apokaliptycznymi konsekwencjami występu niemieckiego zespołu dla Białorusi, opublikowała m.in. redakcja "Wiadomości Diecezjalnych" Białoruskiego Egzarchatu Cerkwi prawosławnej. „Oni (muzycy z Rammsteinu – red.) będą burzyć i niszczyć kruchą świadomość Białorusinów, zdepczą pamięć o zwycięstwie (w wojnie z Niemcami – red.) i bohaterach, aż w końcu staranują białoruską państwowość” – czytamy w oświadczeniu, którego autorzy przypominają, iż „rammstein” w tłumaczeniu z niemieckiego oznacza „kamienny taran”.