Wydała wnuczkę pedofilowi

Starsza kobieta szukała partnera przez anons w katolickiej prasie. Poznany mężczyzna okazał się pedofilem, który wykorzystał jej wnuczkę

Publikacja: 15.03.2008 02:36

Noc z 9 na 10 marca. Hotel w Zabrzu. Do jednego z pokoi wkraczają policjanci. Zatrzymują 62-letniego mężczyznę. Jest pod wpływem alkoholu. W pokoju przebywa też 11-letnia dziewczynka. Szybko okazuje się, że została w brutalny sposób wykorzystana. Mężczyzna trafia do policyjnej izby zatrzymań, a stamtąd do aresztu. Za doprowadzenie dziecka do poddania się „innym czynnościom seksualnym“ może trafić do więzienia nawet na 15 lat.

Dramat rozpoczął się w Wągrowcu, niewielkiej miejscowości koło Poznania. To tutaj samotnie mieszkała babcia dziewczynki. Kobieta przez długi czas szukała partnera. Dała anons w jednym z katolickich pism. Na ogłoszenie odpowiedział Jan P. Mężczyzna już wcześniej był karany. – W lutym opuścił zakład karny – przyznaje Marek Wypych z Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu.

Co ciekawe, ze swojej przeszłości nie robił przed kobietą tajemnicy. Nie zdradził tylko, że odsiadywał wyrok za czyny lubieżne. Jego wygląd, jak przyznają policjanci, nie wzbudzał zaufania. Kobietę jednak ujęło, że Jan P. był osobą niezwykle pobożną, a przynajmniej starał się za taką uchodzić.

Ta tragedia wzięła się z braku odpowiedzialności dorosłych za dzieciprof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny

Starsza pani długo z nim korespondowała. Wreszcie kilka dni temu mężczyzna po raz pierwszy pojawił się w Wągrowcu. W tym czasie kobietę odwiedziła 11-letnia wnuczka, która mieszkała z rodzicami w pobliskiej wsi. I właśnie ona stała się ofiarą.

– Mężczyzna powiedział, że w pobliżu Wągrowca jego znajomej zepsuł się samochód. Chciał jej pomóc. Zapytał, czy dziewczynka nie przejechałaby się razem z nim – opowiada Andrzej Dolata, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Wągrowcu.

Babcia się zgodziła. Mijały jednak godziny, a wnuczka nie wracała. Wreszcie kobieta zaczęła się niepokoić i zawiadomiła policję. Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania. Na trop pedofila wpadli na jego rodzinnym Śląsku.

– Sprawdzaliśmy tańsze hotele w Zabrzu. W jednym z nich był poszukiwany mężczyzna – zdradza Marek Wypych.

Jan P. nie przyznaje się do winy. Dziecko nadal jest w szoku. Jego rodzina też. Jak udało nam się ustalić, po odnalezieniu dziewczynki babcia próbowała się targnąć na swoje życie.

Do rodziny dziecka nie udało nam się w piątekś dotrzeć. Jak się dowiedzieliśmy, jego bliscy nie chcą żadnego kontaktu z dziennikarzami. Nie pozwalają na to lekarze, pod opiekę których trafili.

Marek Wypych na co dzień zajmuje się udzielaniem wsparcia ofiarom przestępstw. – Dziecko potrzebuje spokoju i rodzinnego ciepła. Najgorsze dla dziewczynki byłoby teraz wytykanie palcami. A w małym środowisku wiadomość o zainteresowaniu jej osobą szybko mogłaby się rozejść – mówi z przekonaniem.

Pytani przez nas mieszkańcy Wągrowca i rodzinnej wioski dziewczynki o tragedii wiedzą niewiele. Tymczasem śledczy zadają sobie pytanie, jak to możliwe, że niemal obcy mężczyzna tak szybko zdobył zaufanie starszej pani.

– Ta tragedia nie wzięła się z problemu naiwności czy też nadmiernej ufności, ale braku odpowiedzialności dorosłych za dzieci, co niestety w Polsce jest coraz częstsze – ocenia prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny. – Dorosły może ryzykować swoje bezpieczeństwo, nigdy dziecka.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorów

l.zalesiński@rp.pl

i.kacprzak@rp.pl

Noc z 9 na 10 marca. Hotel w Zabrzu. Do jednego z pokoi wkraczają policjanci. Zatrzymują 62-letniego mężczyznę. Jest pod wpływem alkoholu. W pokoju przebywa też 11-letnia dziewczynka. Szybko okazuje się, że została w brutalny sposób wykorzystana. Mężczyzna trafia do policyjnej izby zatrzymań, a stamtąd do aresztu. Za doprowadzenie dziecka do poddania się „innym czynnościom seksualnym“ może trafić do więzienia nawet na 15 lat.

Dramat rozpoczął się w Wągrowcu, niewielkiej miejscowości koło Poznania. To tutaj samotnie mieszkała babcia dziewczynki. Kobieta przez długi czas szukała partnera. Dała anons w jednym z katolickich pism. Na ogłoszenie odpowiedział Jan P. Mężczyzna już wcześniej był karany. – W lutym opuścił zakład karny – przyznaje Marek Wypych z Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu.

Społeczeństwo
Kolejny incydent w szpitalu. „Agresywny i wulgarny pacjent”
Społeczeństwo
Władysław Kosiniak-Kamysz w Dniu Flagi: Bądźmy dumni z Biało-Czerwonej
Społeczeństwo
Cudzoziemcy na potęgę kupują mieszkania w Polsce. Zachęcił ich kredyt 2 procent
Społeczeństwo
Nie żyje Sławomir Wałęsa. Syn byłego prezydenta miał 52 lata
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Społeczeństwo
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz miał 41 lat
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne