„Tylko dla fanów marki Ferrari” – tak julecz_ka zachęca do nabycia części ze spalonego modelu Ferrari Modena 360 z rocznika 2004. W opisie aukcji nie pojawia się informacja, że chodzi o samochód, którym podróżował Maciej Zientarski. Jednak to dokładnie ten sam model i rocznik.
– Albo ktoś chce wykorzystać naiwność osób licytujących w tym serwisie, albo rzeczywiście mamy do czynienia z próbą sprzedania części tamtego pojazdu. Tak czy owak jest to zachowanie po prostu niesmaczne – uważa profesor Jacek Hołówka, etyk z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jego zdaniem, jeśli rzeczywiście ktoś próbuje zbić interes na częściach samochodu, którym jechał Zientarski, to powinna się tym zainteresować policja. – Jeśli nie handluje tym właściciel auta, nikt inny nie ma prawa tego robić. Niestety nie brakuje osób, które próbują zarobić na ludzkim nieszczęściu.
Sama aukcja nie cieszyła się powodzeniem. Do godziny 14 na stronę weszło zaledwie 250 osób. Dopiero kiedy poinformował o tym dziennik.pl, liczba osób wchodzących na stronę zdecydowanie wzrosła, a do licytacji zaczęli się przyłączać pierwsi chętni.
Cena wywoławcza wynosiła 50 zł. Aukcja kończyła się późnym wieczorem. Ostatecznie fragment samochodu wylicytowano za 405 zł.