Prawosławie zostaje w duszy

Płacz był, ale chłopy nic nie mogły zrobić – wspomina niszczenie świątyń mieszkaniec Brzeźna

Aktualizacja: 13.10.2008 10:51 Publikacja: 13.10.2008 03:17

Malutką cerkiew w Brzeźnie odbudowano dzięki staraniom mieszkańca Stanisława Kowalskiego. Poprzednia

Malutką cerkiew w Brzeźnie odbudowano dzięki staraniom mieszkańca Stanisława Kowalskiego. Poprzednia świątynia na jego oczach została zniszczona 70 lat temu

Foto: Dziennik Wschodni, Kar Karol Zienkiewicz

– Dobiegłem, jak wieżyczka się przewracała. Drewno osobno poskładali, blachę osobno, ikony i wyposażenie ludzie zabrali. Płacz był, ale chłopy nic nie mogły zrobić, bo tamci mieli karabiny – mówi 78-letni Stanisław Kowalski z Brzeźna.

Cerkiew w jego miejscowości znikała dwa razy. Świątynia najpierw spłonęła. Odbudowaną przez ludzi w latach 1912 – 1914 cerkiew zburzono w 1938 r. w ramach specjalnej akcji na Chełmszczyźnie.

[wyimek]Materiał z rozbiórki prawosławnych świątyń wykorzystywano np. do budowy domów [/wyimek]

„Oficjalnym powodem wyburzania było usunięcie zbędnych, niszczejących cerkwi znajdujących się w miejscowościach, gdzie nie ma prawosławnych. W rzeczywistości administracji państwowej chodziło o ograniczenie liczby placówek duszpasterskich Kościoła prawosławnego oraz o zlikwidowanie nieczynnych świątyń, których otwarcia domagali się prawosławni” – pisze na portalu www.cerkiew1938.pl dr Grzegorz Kuprianowicz z UMCSw Lublinie, historyk pochodzenia ukraińskiego

[srodtytul]Trzeci raz[/srodtytul]

W domu zbudowanym z cerkiewnego drewna mieszka dziś Stefan Mickiewicz. W Brzeźnie osiedlił się po wojnie. – Mówią, że dobry materiał, bo święty – ocenia. Ale chałupa nie wygląda imponująco.

Za to za wsią na cmentarzu stoi już kolejna świątynia. Kilka lat temu pomysł odbudowy rzucił właśnie Stanisław Kowalski.

– Stolarz maszynowy z wyuczenia i rolnik jak każdy chłop na wsi. Roboty się nie boję – mówi o sobie. – Zdrowie mam, więc postanowiłem zostawić coś na pamiątkę, żeby prawosławni mieli się gdzie modlić.

Nową malutką cerkiew postawił w dwa lata. – Zebrałem po parę groszy od prawosławnych mieszkańców, resztę poszło z oszczędności – wspomina Kowalski. Majstra ściągnął z Wołynia, najął murarza, ale do wykończenia sam się zabrał. Pomagał mu syn.

W świątyni jest marmurowa posadzka, pozłacane zdobienia wokół ołtarzyka, ikony z Wołynia. Obok cerkwi krzyż, a przy nim wyryta data ukończenia budowy świątyni – październik 2001 roku. – Piękną cerkiew postawił – zachwala robotę Stanisława Kowalskiego mieszkanka Katarzyna Łuć. Od czasu do czasu do brzezińskiej cerkwi przyjeżdża odprawić liturgię pop.

[srodtytul]Komu przeszkadzała zgoda?[/srodtytul]

– Ciężka misyjna praca – tak o obecnych duszpasterskich obowiązkach mówi Jan Łukaszuk, proboszcz parafii prawosławnej św. Apostoła Teologa w Chełmie. – Wiernych trzeba szukać.

A ci są rozsiani po całej Chełmszczyźnie. Jak mieszkający na skraju wsi Świerże Eugeniusz Petruk. Kawaler, ostatni wyznawca prawosławia we wsi. – Ciężko jest tak samemu. Rodzice umarli, rodzeństwo wyjechało, brat przeszedł na katolicyzm – wzdycha. Na liturgie jeździ do Chełma. Święta obchodzi podwójnie. Sam przyznaje, że katolickie Boże Narodzenie daje mu więcej radości. – Wszyscy dookoła świętują, tak rodzinnie jest. Ale jak gdzieś usłyszę śpiew ukraińskiego zespołu ludowego, to coś chwyta mnie za serce.

W Świerżach cerkiew stała w centrum wsi. Dziś w tym miejscu jest pomnik postawiony w czasie epidemii cholery. Sołtys Stanisław Jurczuk pamięta ją jak przez mgłę: – Nieduża, ale ładnie pomalowana. Na jasnoniebieski kolor – zamyśla się.

Ją też zburzono w ramach akcji. – Pracowałem przy kopaniu torfu, ale jak wieść o burzeniu prawosławnej świątyni rozeszła się po wsi, rzuciłem robotę – wspomina Czesław Drzewiecki, który miał wtedy 18 lat. – Straż pożarna z Chełma przyjechała, asystowała policja. Rozerżnęli cztery węgły i konstrukcja padła. Szybko odjechali.

– Żyliśmy zgodnie, na siłę chcieli nas skłócić. Nawet my, Polacy, po ukraińsku mówiliśmy, bo więcej Ukraińców tu mieszkało. I komu to przeszkadzało? – pyta najstarsza dziś mieszkanka wsi Zofia Głąb.

Po prawosławiu niemal żadnego śladu nie ma też w Brodzicy pod Hrubieszowem. Na placu cerkiewnym rosną tylko topole.

[srodtytul]Dusza bez budynku[/srodtytul]

Proboszcz Łukaszuk uważa, że mimo dramatycznych wydarzeń prawosławie na Chełmszczyźnie nie zginie. – Ludziom zburzono świątynie, ale najważniejsze, żeby dusza została – mówi.

Obchody rocznicy akcji burzenia świątyń rozpoczęły się liturgią w prawosławnej cerkwi katedralnej w Chełmie. Duchowni poświęcili też pomnik upamiętniający wydarzenia sprzed 70 lat. Sprawa niszczenia prawosławnych świątyń będzie tematem przewodnim rozpoczynającego się dziś sympozjum naukowego. Uroczystości zakończy prezentacja książki „1938. Akcja burzenia cerkwi prawosławnych na Chełmszczyźnie i południowym Podlasiu”.

– Dobiegłem, jak wieżyczka się przewracała. Drewno osobno poskładali, blachę osobno, ikony i wyposażenie ludzie zabrali. Płacz był, ale chłopy nic nie mogły zrobić, bo tamci mieli karabiny – mówi 78-letni Stanisław Kowalski z Brzeźna.

Cerkiew w jego miejscowości znikała dwa razy. Świątynia najpierw spłonęła. Odbudowaną przez ludzi w latach 1912 – 1914 cerkiew zburzono w 1938 r. w ramach specjalnej akcji na Chełmszczyźnie.

Pozostało 90% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie