Gdy premier Andrius Kubilius wybrał się na kolarski urlop na polskie Podlasie, towarzyszyła mu nie tylko żona Rasa, ale i ministrowie, posłowie, urzędnicy i ochroniarze. Peleton liczył 45 osób. Dołączyli do nich polscy samorządowcy, a wójt Puńska po takiej eskapadzie ledwo chodził, bo – jak opowiedział „Rz” – ostatni raz jechał rowerem rok wcześniej. Kubilius nie rezygnuje z rowerowej polityki nawet za oceanem. Niedawno podczas wizyty w Waszyngtonie przejechał 30 km dla uczczenia Dni Europy.
Teraz podobną rekreację Kubilius zaproponował Łukaszence. Peleton polityków ruszy w końcu lipca, a wśród kolarzy znajdzie się także litewski minister gospodarki. Grupa ma się zatrzymywać w starannie wybranych przez białoruskie służby gospodarstwach i wsiach na „prostych poczęstunkach”. Na razie nie wiadomo, czy białoruski „batka” przyjął zaproszenie. Wprawdzie Aleksander Łukaszenko kreuje się na miłośnika sportu, ale „aktywnie” jeździ tylko na... harleyu davidsonie.