– Ręce opadają. Kurort uchodzi za najlepszy w kraju, a tu w wodzie pływa jakieś g... – mówi nam Jarosław, wczasowicz spod Wrocławia wypoczywający w Świnoujściu.
W ubiegłych latach bałtyckie kąpieliska zamykano najczęściej z przyczyn niezależnych od człowieka. Sezonową zmorą w kurortach były zakwitające sinice, które wydzielają toksyny. – W tym roku jakoś nas ominęły – mówi rzeczniczka wojewódzkiego sanepidu z Gdańska Anna Obuchowska.
Pojawiła się inna plaga. W połowie sezonu sanepid zamyka kąpieliska, w których stężenie bakterii przekroczyło normy. Jak w Świnoujściu, gdzie skażenie bakteriami grupy coli – ponad 20 tys. jednostek na 100 ml wody – było z górą dwa razy wyższe od dopuszczalnego.
W sobotę zakaz kąpieli objął plaże na wyspie Uznam, a w poniedziałek wszystkie pozostałe. Wczoraj badania wskazały, że stężenie bakterii coli spada, ale zakaz pozostaje w mocy.
[wyimek]2 mln zł wydało Świnoujście w ostatnich dwóch latach m.in. na toalety i prysznice na plaży[/wyimek]