Tekst z archiwum tygodnika Plus Minus
Turyści, którzy pozują uśmiechnięci przed ogrodzeniem Białego Domu, nie zdają sobie sprawy, że oddziela on ich od jednego z najczęściej nawiedzanych przez duchy budynków w amerykańskiej stolicy. Odgłosy kroków, rozlegające się nagle pukanie, trzaskające bez powodu drzwi oraz muzyka, która zaczyna dobiegać z kominków rezydencji – to tylko przykłady zjawisk sprawiających, że niektórzy pracownicy Białego Domu, światowi politycy oraz członkowie prezydenckich rodzin, od dziesięcioleci przypuszczają, iż po budynku grasują duchy. Wiele tych historii to efekt spożycia trunków czy wybujałej wyobraźni. Część jest jednak ponoć najzupełniej prawdziwa.
Wystarczy nawet na krótko wejść do Białego Domu, by się przekonać, że wystrój pomieszczeń sprzyja pogłoskom o zjawach. Zarówno niektóre meble, jak i wiszące na ścianach zegary przeżyły już wielu prezydentów, a dziesiątki obrazów, z których spoglądają między innymi dawni mieszkańcy rezydencji, przypominają, że budynek ma długą historię. Na jednym z portretów rozpoznaję Abigail Adams. To pierwsza pierwsza dama w historii Stanów Zjednoczonych, która zamieszkała w Białym Domu. Ponoć po dziś dzień odwiedza czasem prezydencką rezydencję.
– Duch Abigail Adams chodzi z rękami wyciągniętymi tak, jakby nadal rozwieszała pranie. Towarzyszy jej zapach mydła i świeżo upranych ubrań – opowiada w październikowy wieczór Charlene Smith, młoda aktorka, która zarabia na życie, oprowadzając turystów wokół nawiedzonych domów Waszyngtonu. Stojąc przed Białym Domem, wyjaśnia, że ponieważ w 1800 roku, gdy wprowadzał się tutaj John Adams z małżonką, budynek nie był jeszcze ostatecznie wykończony, do rozwieszania prania Abigail wykorzystywała obszerny East Room. I według legendy właśnie tam widywany jest duch małżonki drugiego prezydenta USA.
Lincoln wiecznie żywy
W swojej dawnej siedzibie wciąż widywany jest również prezydent Abraham Lincoln. Według niektórych świadków jego duch się pojawia, gdy Ameryka pogrążona jest w kryzysie. Najczęściej nawiedza pokój nazywany sypialnią Lincolna, który w czasie jego prezydentury służył jako biuro. Oczywiście mogą to być wymysły osób ze zbyt wybujałą wyobraźnią. Jak jednak przed rokiem zauważył dziennik „Washington Post”, do osób, które twierdziły, że widziały ducha Lincolna, należał między innymi Winston Churchill. Zjawa miała się zmaterializować w momencie, gdy Brytyjczyk wychodził nago z przylegającej do sypialni łazienki. – Dobry wieczór, panie prezydencie. Wygląda na to, że zastał mnie pan w niekorzystnej sytuacji – miał powiedzieć brytyjski premier, po czym Lincoln uśmiechnął się ponoć i zniknął. Churchill nie rozmawiał o tym wydarzeniu z dziennikarzami, ale wiadomo, że nie lubił nocować w sypialni Lincolna.