Zahia Dehar bywa porównywana do Marilyn Monroe, Brigitte Bardot i... lalki Barbie. Francuskie media (zwłaszcza te bliższe stylistyce brukowej) uczyniły z niej gwiazdę pierwszej wielkości, a pokazy firmowanej przez nią eleganckiej bielizny stają się już paradą medialnych gwiazd.
I nikomu nie przeszkadza fakt, że triumfalnie podbijająca elegancki świat haute couture młoda dama jeszcze całkiem niedawno była po prostu prostytutką.
Algierski Kopciuszek
Nawet pobieżny rzut oka na niezbyt długą karierę zawodową Zahii Dehar przywodzi na myśl hollywoodzki mit „Pretty woman" – grzesznej, ale w gruncie rzeczy zagubionej dziewczyny żyjącej z płatnej miłości, która wskutek zbiegu okoliczności wychodzi na prostą, a nawet osiąga sukces. Jeśli mierzyć go medialną rozpoznawalnością, to w wieku 20 lat Zahia wspięła się na szczyt, a jeśli stanem konta – to należy go już mierzyć liczbami sześciocyfrowymi.
Urodziła się w małej algierskiej mieścinie w 1992 r. Miała 10 lat, gdy rodzice – kierowca i gospodyni domowa – się rozwiedli, a matka, próbując ułożyć sobie życie, wyjechała do Francji. Poznała tam pewnego urzędnika, który ożenił się z nią, zapewniając rodzinie francuskie obywatelstwo, ale nie dobrobyt.
Zahia dorastała w warunkach bardziej niż skromnych. Poszła do szkoły, ale uczyła się słabo i często wagarowała. Włóczyła się z grupami rówieśników po klubach i dyskotekach, zadawała się z szemranym towarzystwem. Matka traciła ją z oczu na całe tygodnie. W wieku 14 lat miała już bardzo zszarganą reputację, a mając lat 16, została prostytutką. Podobno klienci nie zauważali jej młodocianego wyglądu, fizycznie bowiem była nad wiek rozwinięta.