Gemma Brushett otrzymała 4,161,79 funtów odszkodowania po czteroletniej walce w sądzie po pozwaniu Hazeldeana, z którym zderzyła się w lipcu 2015 roku w centrum Londynu. Rowerzysta przed tym, jak zbliżył się do przejścia dla pieszych użył dzwonka i skręcił, próbując uniknąć wpadnięcia w 28-latkę. To on miał zresztą zielone światło, a wpatrzona w telefon piesza w ostatniej chwili próbowała cofnąć się na wysepkę.
Poszkodowani w zdarzeniu zostali oboje. Sędzia Shanti Mauger uznała, że również oboje są winni kolizji.
Ale według przeczenia to Hazeldean został zobowiązany do zapłaty odszkodowania Brushett, ponieważ „rowerzyści muszą być przez cały czas przygotowani, że ludzie mogą zachować się w nieoczekiwany sposób”. - Hazeldean nie zachował poziomu, jakiego można oczekiwać od racjonalnego, kompetentnego rowerzysty, ponieważ jechał mimo, że droga nie była całkowicie wolna - mówiła sędzia w uzasadnieniu.
W następstwie orzeczenia Hazeldean wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że „ten werdykt kończy cztery lata, które wywarły wielki wpływ na jego zdrowie psychiczne”. - Jestem oczywiście głęboko rozczarowany rezultatem sądowej batalii i wpływem, jaki będzie ona miała na moje życie, oraz zaniepokojony precedensem, który może obowiązywać innych rowerzystów. Pokrycie kosztów sądowych i odszkodowanie będzie mnie kosztować 20 tys. funtów i będę musiał ogłosić bankructwo - zapowiedział.
Oprócz wspomnianego odszkodowania w wysokości nieco ponad 4 tys. funtów, rowerzyście nakazano zapłatę 10 tys. funtów na pokrycie kosztów sądowych pieszej oraz musi wydać 7 tys. funtów na pokrycie własnych kosztów. W teorii, bo w rzeczywistości prawnicy ostrzegli Hazeldeana, że łączny rachunek może przekroczyć nawet 100 tys. funtów, gdy zadeklarowane zostaną ostateczne koszty.