Ministerstwo Edukacji chce sprawdzić, czy uda się przekonać Sejm do zmian, które pozbawią nauczycieli części przywilejów.
Kierownictwo resortu obawia się bowiem, czy w okresie przedwyborczym uda się znaleźć parlamentarną większość do przeprowadzenia nowelizacji, której skutki dotkną przeszło półmilionową grupę zawodową. – Nie wiemy, jak zachowają się posłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego, trzeba pamiętać o tym, że środowiska nauczycielskie są bardzo opiniotwórcze na terenach wiejskich, co w okresie wyborczym ma spore znaczenie – mówi „Rz" wysoki rangą urzędnik MEN. Ministerstwo obawia się także radykalizacji działań Związku Nauczycielstwa Polskiego, który szykuje się do jesiennych wyborów nowych władz. To wskazuje na to, że perspektywa zmian w ustawie regulującej status pracy nauczyciela oddala się coraz bardziej.
Zmiana terminu
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska unika jasnych deklaracji w tej sprawie. W ubiegłym tygodniu spotkała się z przedstawicielami małopolskich samorządów. Choć w trakcie debaty stwierdziła, że Karta wymaga zmian, a ona jest nawet za tym, by stworzyć ten dokument na nowo, to nie poszły za tym żadne konkrety.
– Liczę na to, że w tej kadencji uda się przeprowadzić choćby małe zmiany w Karcie – to była jedyna deklaracja szefowej MEN.
Jeszcze w marcu zupełnie inaczej przedstawiał tę sprawę wiceminister edukacji Przemysław Krzyżanowski. – Chcemy, żeby w czerwcu rząd zajął się Kartą nauczyciela – mówił podczas konferencji poświęconej problemom samorządów. Deklaracja ta została powtórzona podczas jego spotkania z przedstawicielami samorządów na forum jednej z sejmowej komisji.