Do tej makabrycznej pomyłki doszło w Ostrowie Lubelskim niedaleko Lubartowa na Lubelszczyźnie. Podczas odwiedzin rodzina starszej pani stwierdziła, że śpi. - Ale kobieta była w nienaturalnej pozie. Miała zimne nogi i całe ciało, dlatego najbliżsi wezwali lekarza - opowiada mł.insp. Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.
Lekarka rodzinna stwierdziła zgon staruszki, więc rodzina rozpoczęła przygotowania do ostatniego pożegnania krewnej. Wezwano firmę pogrzebową, która miała się zająć organizacją pochówku. Ciało karawanem przewieziono do chłodni w Lubartowie. W Ostrowie Lubelskim pojawiły się klepsydry z informacją o pogrzebie.
Kilka godzin później ten sam zakład pogrzebowy dostał inne zlecenie. Kolejne zwłoki przywieziono też do chłodni w Lubartowie. - Pracownicy zdecydowali się więc przenieść ciało starszej pani do innego magazynu. Kiedy podnieśli worek on się ruszył - opowiada rzecznik lubelskiej policji.
Mężczyźni otworzyli worek. Starsza pani żyła. - Proszę o gorącą herbatę, bo tu strasznie zimno - powiedziała. Dostała herbatę, a jej ciało obłożono termoforami z ciepłą wodą. Gdy kobieta poczuła się lepiej odwieziono ją do domu. Zresztą tym samym karawanem, którym ją zabrano.
Kiedy policja dowiedziała się o całej sprawie pojechała do staruszki. Ta czuła się dobrze. -Grabia liście, gdy przyjechali funkcjonariusze - mówi insp. Wójtowicz.