Na początek kosmicznej kolonizacji ma iść Mars. Choć jeszcze nie istnieje odpowiednio zaawansowana technologia, która tak daleko byłaby w stanie skutecznie dowieźć kosmonautów nowej ery, a pierwsze scenariusze budowanej bazy zakładają, że ludzi i tak czeka tam prędzej czy później śmierć, już teraz zaczyna się planowanie szczegółów z pozoru nieistotnych.
Wiele koncepcji
Pomysłów na Marsa jest kilka. Jeden z nich zakłada wysłanie śmiałków, których zmagania zostaną wyemitowane w telewizyjnym programie. Są to Marsonauci, którzy zgodzą się na wyprawę tylko w jedną stronę. Pierwsze bazy konstruowane na planecie mają oferować ludziom także roślinność przywiezioną z Ziemi i to właśnie przez nadmierną ilość wytwarzanego przez nich tlenu skład powietrza na stacji ulegnie zmianie na niekorzyść człowieka. Na razie nie mamy do dyspozycji technologii, która skutecznie uwolni z powietrza jedynie azot pozostawiając tlen. Kolejny problem gotowy.
O podboju Marsa myślą Amerykanie, szykują się do niego także Chińczycy. Jednak przy kolonizacji pierwszej poza Ziemią planety powinno przystąpić się pod wspólną flagą, ziemską. Z pomocą przychodzi szwedzki grafik, Oskar Pernefeldt. W jego wizji wspólny sztandar zdobywców kosmosu to siedem białych okręgów złączonych razem w formie gwiazdy na błękitnym tle. Na pierwszy rzut oka proponowany wzór przywodzi na myśl herby japońskich rodów, a także ornamenty nazywane „kwiatem życia", znane jeszcze w starożytnej Mezopotamii dwa tysiąclecia przed narodzeniem Chrystusa.
Jedna flaga
Pernefeldt w swojej koncepcji łączy wiele haseł zrozumiałych dla każdego. Siedem wierzchołków, okręgi i geometryczna struktura mogą kojarzyć się z budową atomu, kołami olimpijskimi czy flagą Unii Europejskiej. Połączone przez niego okręgi mogą być także kosmiczną namiastką szkicu mapy świata z flagi Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Szwedzki grafik pokazuje, że nie trzeba porywać się na kosmos, by poczuć ducha zjednoczenia bezpośrednio na Ziemi. Wspólny sztandar można w końcu umieszczać w dowolnym miejscu na naszej planecie, wspólnocie, która z każdą dekadą ulega coraz większej globalizacji.