Chińscy robotnicy na Białorusi się zbuntowali. Pracodawca jest im winien po 100 tys. złotych

Kilkuset Chińczyków chce maszerować przez 300 km, by dotrzeć do swojej ambasady w białoruskiej stolicy.

Aktualizacja: 03.07.2015 15:53 Publikacja: 03.07.2015 15:30

Kilkaset chińskich pracowników przeszło ulicami Homla

Kilkaset chińskich pracowników przeszło ulicami Homla

Foto: youtube

W czwartek w białoruskich mediach pojawiły się zdjęcia z protestu chińskich pracowników, którzy opuścili swój zakład pracy i wyruszyli piechotą do Mińska. Jak się okazało około 900 Chińczyków od trzech miesięcy nie otrzymywało wypłat, pracując przy budowie kombinatu papierniczego w miejscowości Dobrusz. 300 z nich postanowiło pozostawić swoje miejsca pracy i przemierzyć ponad 300 kilometrową trasę idąc przez Homel do białoruskiej stolicy.

Chińczycy chcieli udać się do ambasady swojego kraju, by poprosić o pomoc i wyjaśnić sprawę z zaległościami. Co ciekawie maszerująca grupa chińskich pracowników od samego początku była konwojowana przez białoruską milicję, która nie próbowała ingerować i jedynie osłaniała tłum od przejeżdżających samochodów.

Po tym jak Chińczycy przeszli ponad 25 kilometrów i dotarli do Homla, czekał już tam na nich ambasador Chin na Białorusi, któremu udało się namówić swoich rodaków do powrotu. Z Homla Chińczycy wrócili do zakładu autobusami. Z kolei białoruska redakcja dziennika Komsomolska Prawda, któremu udało się porozmawiać z protestującymi, podaje, że chińskim pracownikom obiecano 8 tys. dolarów miesięcznie (oficjalna średnia pensja na Białorusi jest dwadzieścia razy mniejsza). Chińscy pracownicy twierdzili jednak, że przedsiębiorstwo jest winne każdemu z nich 24 tys. dolarów (około 100 tys. zł) za trzy miesiące pracy.

Nie wiadomo na jakich warunkach Chińczycy zgodzili się powrócić do zakładu i czy dostaną obiecaną kwotę. Przedstawiciele białoruskiego przedsiębiorstwa papierniczego w Dobruszu oświadczyli, że w pełni rozliczyli się z chińską firmą „Siuań Juań", która sprowadzała swoich pracowników na Białoruś.

Obecność chińskich pracowników na Białorusi jest coraz bardziej widoczna. Lokalne media szacują, że w najbliższych latach na Białoruś zostanie sprowadzone conajmniej 650 tys. Chińczyków (Białoruś ma zaledwie około 9,8 mln mieszkańców). Wszystko dlatego, że w 2012 roku prezydent Aleksandr Łukaszenko podpisał rozporządzenie o budownictwie białorusko-chińskiego parku industrialnego pod nazwą „Wielki kamień" o powierzchni ponad 9 tys. hektarów (1/3 powierzchni Mińska), który obecnie powstaje 25 km od białoruskiej stolicy. Planuje się, że w ciągu 30 lat mają powstać tam chińskie zakłady przemysłowe, które będą działały na wyjątkowo preferencyjnych warunkach. Koszt tej inwestycji szacuje się na około 5 mld dolarów.

Z kolei Aleksandr Łukaszenko przekonywał, że Białoruś będzie zarabiała około 50 mld dolarów rocznie na reeksporcie chińskich towarów (chodzi przeważnie o rynki krajów Unii Europejskiej).

Społeczeństwo
Zadowolony jak Rosjanin w czwartym roku wojny
Społeczeństwo
Hiszpania pokonana w pięć sekund. Winę za blackout ponoszą politycy?
Społeczeństwo
Po dwóch latach w Sojuszu Finowie tracą zaufanie do NATO. Efekt Donalda Trumpa?
Społeczeństwo
Nowa Zelandia będzie uznawać tylko płeć biologiczną? Jest projekt ustawy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Społeczeństwo
Haiti chce od Francji zwrotu „okupu” sprzed ponad 200 lat. Chodzi o miliardy