Władze nie upubliczniły danych dotyczących frekwencji z 18 października, który był pierwszym dniem głosowania na terytorium Egiptu. Według państwowych mediów frekwencja była niska, a analitycy twierdzą wręcz, że nie przekroczy 10 proc.
Al-Hawary, publicysta dziennika "Youm 7" ("Siódmy Dzień") ocenił, że egipskie społeczeństwo bardziej niż wyborami interesuje się wyznaniem aktorki, która przyznała na antenie telewizji, że ogląda pornografię i zachęciła młodych Egipcjan, by robili to samo w celu zdobycia wiedzy na temat seksu. "To gorzka prawda - przedstawiciele wszystkich grup społecznych w Egipcie są bardziej zainteresowani dyskusją na temat pornografii niż wyborami parlamentarnymi" - ocenił publicysta.
Al-Hawary, uważany za zwolennika prezydenta Egiptu Abdela Fattaha al-Sisiego na potwierdzenie swoich słów powołał się na "międzynarodowe badania", które wskazują, że kraje w których dominuje islam należą charakteryzuje wysoka popularność pornografii.