Kobieta zaginęła podczas biwakowania na południu Australii. Ostatni raz widziano ją w niedzielę wieczorem około kilometra od jej miejsca zamieszkania.
Rozpoczęto poszukiwania, ale policja była coraz bardziej zaniepokojona brakiem żadnego śladu przez trzy dni.
Funkcjonariusze do poszukiwań wykorzystali m.in. helikopter i drony. Do pomocy przyłączyli się również wolontariusze.
Przełom nastąpił, gdy jeden z mieszkańców zdalnie połączył się z kamerą monitoringu, która rejestrowała obraz z okolicy. Mężczyzna wiedział o trwających poszukiwaniach i zauważył na nagraniu, że na podjeździe pojawił się napis SOS, którego nie był w tym miejscu dzień wcześniej.
Poinformował o odkryciu policję. Kobieta znajdowała się w pobliżu. Przebywała w miejscu, gdzie miała dostęp do wody.